Cały dzień siedziałam w pokoju zła na przyjaciół za to że nie uświadomili mnie o tak ważnym fakcie. Jak oni mogli?! Przecież mamy mówić o sobie wszystko a oni to jak błahostkę traktują która nic nie zmienia ! Przecież oni są parą muszę się do tego przyzwyczaić, muszę moje nawyki lekko zmienić to dla mnie dużo! Zdenerwowana zadzwoniłam do Lou
- Hej co porabiasz?
- Hej. A teraz właśnie siedzę w domu i patrze jak Liam i Zayn grają na PSP, Niall wcina żelki a Harry ... Harry ubierz się ! Eeee Harry pobiegł własnie się przebrać - powiedział lekko speszony
- Hehh to widzę że masz ciekawie - powiedziałam smutnym tonem który mimo wysiłku i tak się dało wyczuć
- Els co jest?
- A nic moi przyjaciele nie raczyli mi oznajmić iż są parą - powiedziałam naciskając szczególnie na słowo "przyjaciele"
- chcesz o tym porozmawiać?
- ale Lou to nie rozmowa na telefon
- za 10 minut w parku?
- no ok a gdzie dokładniej ?
- pamiętasz tę ławkę obok stawiku gdzie siedzieliśmy ostatnio?
- pamiętam to koło niej
- ok
- pa
- do zobaczenia - powiedział po czym zakończyłam połączenie. Wstałam z łóżka, ubrałam buty i wyszłam z domu ignorując przeprosiny i inne słowa wypowiedziane w moją stronę przez przyjaciół. Wyszłam z kamienicy, ruszyłam w stronę parku do którego miałam 3 minuty drogi i w połowie dopiero zorientowałam się jak jest zimno a ja wyszłam tylko w bokserce bez żadnego okrycia. Objęłam się rękoma i ruszyłam w stronę danej ławki. Czekając myślałam nad tym kiedy wg przyjaciele chcieli mnie poinformować o owym związku i czy wg mieli zamiar! Patrzałam bez uczucia w taflę spokojnej wody gdy nagle zasłonięto mi oczy. Tak to był Louis, na przywitanie przytulił mnie po czym usiadł przy moim boku
- Hej piękna
- Cześć marchewo - zaśmiałam się
- Mów ci się stało że to nie była rozmowa na telefon
- a więc ...- opowiedziałam im o wszystkim a on bez przerywania mi słuchał mnie - a potem ignorując ich przyszłam tu
- Els może za bardzo się tym przejmujesz, może chcieli ci powiedzieć ale bali się twojej reakcji? Pamiętasz wtedy w milk shake city jak postawiłem ci Shake'i ?
- no tak pamiętam
- to na pierwszy rzut oka jak usiadłaś obok Kevina myślałem że jesteście parą, a bynajmniej takie wrażenie sprawialiście. Ciągle gdy jesteś blisko niego nie opuszczasz go ani na krok może po prostu bali się twojej reakcji? Bali się bo jesteś ciągle bardzo blisko niego a teraz będziesz musiała oddać tę bliskość Lucy
- ale Louis jesteśmy przyjaciółmi mogli mi to powiedzieć od razu prosto z mostu a nie kryć się z tym jakby niewiadomo co to było ! Zrozum ja się czuję przez nich oszukana
- Oh Els - powiedziałam przytulając mnie - i co teraz zrobisz?
- nie wiem dzisiaj tam nie wrócę powłóczę się trochę po mieście do rana
- nie ma mowy jak już nie masz tam zamiaru wracać to nocujesz u mnie chłopcy nie będą mieli nic przeciwko
- Lou
- słucham ?
- dziękuję
- ale za co?
- za to że jesteś - powiedziałam i wtuliłam się w niego ile tylko miałam sił a on odwzajemnił to głaszcząc mnie przy tym po plecach
- chodźmy jest późno - powiedział chłopak wstając
- dobrze - wstałam i wraz z przyjacielem ruszyłam w nieznaną mi stronę. Po drodze zrobiło mi się jeszcze zimniej niż wcześniej
- Ejjj zimno ci - powiedział Lou ściągając z siebie bluzę
- nie ciepło mi jest - starałam się udawać że naprawdę tak jest lecz gęsia skórka mówiła co innego
- Els nie umiesz kłamać zawsze cię coś zdradzi - zaśmiał się i objął mnie ramieniem
- a tam gadasz - zaśmiałam się co rozluźniło atmosferę. Po kilku minutach byliśmy pod jakąś willą
- tu mieszkacie?
- no tak mi się wydaje - powiedział otwierając drzwi
- dobrze się macie - powiedziałam próbując ogarnąć budynek
- hehh niektórzy mają lepsze - powiedział otwierając przede mną drzwi na oścież - zapraszam
- dziękuję - powiedziałam wchodząc
- Louis oni mnie chcą zgwałcić ! - krzyczał wpół nagi Harry biegnąc do Louis'a ale zatrzymał się przy mnie - Hej Eleanor
- Hej półnagi wariacie - zaśmiałam się
- Els tu jest? - usłyszałam z głębi domu czyiś głos jeśli się nie mylę to Liam'a
- No tak ale przyszła do mnie i dlatego ją porywam ! - krzyknął biorąc mnie na ręce, ja nie protestowałam i złapałam go za szyję
- Louis ty mnie zdradzasz z nami koniec! - krzyknął teatralnie Harry udając zrozpaczenie i pobiegł schodami na górę gdzie zapewne krył się jego pokój
- Hazz nie bagatelizuj tego tak! - krzyknął za nim pasiasty lecz ten nic już nie odpowiedział - księżniczko idziemy do mego królestwa ! - powiedział Lou wchodząc po schodach
- dobrze książę - zaśmiałam się
- dzieci tylko proszę cicho płodzić te dzieci - powiedział Liam
- Li za kogo ty mnie masz ! - udawałam obrażoną - Louisie chodźmy od tych zboczeńców! - powiedziałam wciąż grając po czym weszliśmy do jego pokoju. Chłopak położył mnie delikatnie na łóżku po czym udał się do szafy
- już mnie zostawiasz?
- nie szukam ci pidżamy wariatko
- a chyba że tak - zaśmiałam się
- łap ! - powiedział chłopak po czym rzucił mi pidżamę z coca-coli
- a ty w czym będziesz spać? - spojrzałam na niego
- mam jeszcze jedną taką samą - zaśmiał się pod nosem
- ok to ja zmyję się na chwilę do łazienki wziąć prysznic i wrócę tu za 15, 20 minut
- czyste ręczniki masz na półce przy wejściu - powiedział siadając na łóżku
- dobrze - powiedziałam po czym weszłam do łazienki . Szybko wzięłam prysznic i wysuszyłam się. Gdy wyszłam z pokoju Louis włączał do prądu pompkę do materaca
- mogłam sobie sama go napompować - powiedziałam kładąc swoje ubrania na fotelu
- a kto ci powiedział że szykuje ten materac dla siebie?
- ja
- szykuję go dla mnie ty śpisz w moim łóżku - westchnęłam głośno po czym usiadłam na łóżku - zaraz wracam - powiedział znikając za drzwiami łazienki. Poczekałam chwile po czym szybkim ruchem opróżniłam z powietrza materac, poskładałam go i położyłam na fotelu obok moich ubrań - jak już mam spać w jego łóżku to nie sama - pomyślałam. Po 15 minutach chłopak wyszedł z łazienki z lekko wilgotnymi włosami, wyglądał cudownie, te włosy bluzka która lekko opinała mu klatkę piersiową jego cudowne szare tęczówki
- gdzie materac?- spytał zdezorientowany rozglądając się
- eee nie chcę spać sama na tym twoim gigantycznym łóżku a założę się że gdybym powiedziała " ja śpię na nim a ty na łóżku byś odmówił a więc rozwiązałam ten problem inaczej - wyszczerzyłam się do niego
- Els - powiedział po czym zaatakował mnie i zaczął łaskotać
- Lou ! przestań mam łaskotki! - krzyczałam ale chłopak nie przestawał
- Nie ma mowy - kontynuował śmiejąc się
- Louis błagam ! Zrobię wszystko!
- wszystko? - powiedział poruszając brwiami
- boję się twoich pomysłów ale wszystko
- to jutro rano śniadanie do łóżka i obiady przez tydzień
- dobrze jak pan sobie życzy tylko zejdź - powiedziałam błagalnym tonem
- a co jeśli nie? - powiedział po czym schylił się a nasze twarze dzieliły nieliczne centymetry
- nie wiem - zaśmiałam się. Chłopak był coraz bliżej a mi zaczynało się to podobać
- Louis czy wy płodzi ... - do pokoju wbił Hazza ale po chwili już go nie było a zza drzwi było słuchać głośne " SORKI". Zaśmiałam się pod nosem a chłopak się speszył
- nie powinienem
- ej czy ja mam do ciebie pretensje? - spojrzałam uśmiechając się - chodźmy spać - powiedziałam wskakując pod kołdrę
- chodźmy - powiedział gasząc światło i kładąc się obok mnie. Jeszcze z godzinę rozmawialiśmy ale z czasem zasnęliśmy przytuleni...
Kurcze wreszcie dodawałam wiem długo czekaliście ale pisze raz na tym raz na drugim blogu i czasem veny brakuje a w dodatku ciągle coś mi wyskakuje
Podobał wam się?
Mam nadzieję że choć 1 komentarz się znajdzie
Dziękuję za tak ( wow 2 tys .!! O.O) liczne odwiedziny ;**
wtorek, 26 czerwca 2012
piątek, 22 czerwca 2012
007
- okej! - powiedziałam jednocześnie z Liam'em
- Wpuścicie mnie czy nie?! - Harry wciąż stał pod drzwiami
- chwila książę muszę odziać me nagie ciało - krzyczał Louis
- Lou jak ty nago tam biegasz to Els nieźle w papiery sobie robi
- Harry weź się zamknij
- Jak mnie skarbie wpuścisz
- Jak się skarbie przymkniesz
- Ale wpuścisz ?
- Tak! Ale zamknij się
- Dobra nagrzana - wyszeptałam do pasiastego
- Skarbie zapraszam na salony - powiedział Lou wpuszczając lokersa
- Gdzie oni ?
- Kto ?
- Lou
- Ahh tak w łaźni - powiedział chodząc jak baletnica. Harry szybkim krokiem wszedł do łazienki a Liam złapał go za ręce
- Lou ! -krzyknęłam po czym mrs. marchewka wbiegł do łazienki i związał go moimi legginsami - Lou!
- nie umiałem znaleźć niczego innego
- dobra spokój - powiedział Liam, mocno trzymając drącego się i wyrywającego Hazzę
- A teraz tak - powiedziałam łapiąc prostownice - albo ci prostujemy włosy albo wychodzisz stąd i spełniasz nasze życzenia - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu, ten zaś spojrzał na Lou który poruszał dla niego brwiami
- Prostuj!
- Jak pan chce - zaśmiałam się i zaczęłam prostować mu włosy. Lou i Li śmiali się wniebogłosy aż reszta się zbiegła obserwując nasze poczynania co jak co ale Harry z prostymi włosami wyglądał idiotycznie i w dodatku wyglądał jakby miał w ustach 3 cytryny. Gdy skończyłam Lou rozwiązał go. Ten szybkim galopem wybiegł z łazienki. Wszyscy zaczęli się śmiać jak głupi do sera
- no co ?
- nikomu się jeszcze nie udało wyprostować Harremu włosów i w dodatku żeby był on taki spokojny przy tym
- Co ja jestem wyjątkowa - powiedziałam odkładając prostownice
- Dobra co jak co ludzie ale za 3 godzinę mamy wywiad - powiedział śmiejąc się Liam
- co?! zaczął panikować Harry
- Harry w łazience jest szampon do włosów kręconych
- Spoko !
- A dziękuje!? - pouczył go Liam
- Liam to przez nią mam proste włosy!
- Harry !
- Dziękuję Eleanor!
- Nie ma sprawy lowelasie- zaśmiałam się i razem z przyjaciółmi wróciłam do salonu. Włączyliśmy MTV. Ed Sheeran - The a Team
- Kocham to! - krzyknęła Corin na całe mieszkanie
- Boże dziewczyno uspokój się - Skarciła ją Lucy
- Jezu ale wy drętwe jesteście ! - Corin usiadła z założonymi rękami na piersiach i udawała obrażoną
-Ejjj no nie fochaj się - powiedziałam przytulając przyjaciółkę
- Ja się focham tylko na Lucy - powiedziała szczerząc się.Chłopacy już powoli nie wyrabiali i coraz to głośniej się śmiali. Z tego wszystkiego Niall się wywrócił na ziemię a Zayn usiadł na stoliku który pod jego ciężarem się złamał
- Zayn stolik!!! - wydarł się Daddy. Do pokoju wbiegł Harry
- Co jest? - gdy zobaczył co się stało jego też napadł atak głupawki - Zayn kolejny stolik
- Ejjj zejdźcie ze mnie bo mi duszno! - krzyknął Zayn idąc do kuchni
- Dobra nie rzucajcie się tak na niego - powiedziałam rzucając w Niall'a i Lou leżących na ziemi poduszką
- Ejj! - krzyknął Lou który oberwał nią w głowę
- co? - spytałam się szczerząc
- Ludzie! Hazza jak włosy - spytał się Li próbując ogarnąć sytuację
- suche i piękne jak zawsze
- Zayn! chodź tu !- po chwili mulat już się zjawił w salonie - dziewczyny wybaczcie nam ale musimy już iść jeśli nie chcemy się spóźnić na wywiad
- spoko nie ma sprawy - powiedziała Lucy . Po chwili wszyscy się zaczęli żegnać obowiązkowymi miśkami
- To do zobaczenia - powiedział Louis przytulając mnie
- do zobaczenia - odpowiedziałam mu posyłając najładniejszy uśmiech z mojej kolekcji
- nie zapomnijcie nas oglądać na itv !
- spoko nie ma sprawy - powiedziała Corin zamykając drzwi za chłopakami
- No to musimy teraz posprzątać moje drogie - powiedziałam podnosząc z ziemi śpiwór następnie go składając
- przydało by się - westchnęła Lucy po czym wzięłyśmy się do pracy. W niecałe 2 godziny wszystko było czyste suche i błyszczące. Nawet łazienka bo jak się okazało pan Styles zrobił tam niezły bałagan podczas układania włosów. Dopiero co wstałam już byłam zmęczona. Poszłam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko i zaczęłam moje codzienne rozmyślanie nad życiem. Pomyśleć, że tydzień temu nie znałam tych 5 wariatów i moje życie było ciekawe ale nie było tak zabawne jak teraz no bo co jak co ale ja z dziewczynami i Kevinem nie zrobilibyśmy takiego bałaganu nie było by tak śmiesznie i ciekawie. Gdy myślałam o tych 5 czubkach zawsze przed oczami miałam tylko jednego z nich, jednego chłopaka, który uwielbia paski, marchewki, szelki i nienawidzi skarpetek. Zwykłe kilka dni znajomości, a ja czuje jakbym go znała wieczność, każdy jego odruch już znam na pamięć, jego śmiech przyprawia mnie o przyjemne dreszcze a jego bliskość jest taka dziwnie przyjemna. Rano gdy obudziłam się koło niego poczułam się tak inaczej tak dziwnie szczęśliwa. Tak Eleanor zaczynasz wariować. Zaśmiałam się cicho z siebie i wstałam, mój żołądek dawał się we znaki. Ruszyłam do kuchni dopiero teraz zauważyłam że śniadanie które zrobił Liam było zjedzone a w rondlu pod przykryciem czekała moja porcja.-Liam jesteś niesamowity - pomyślałam i nałożyłam sobie śniadanie
- Eleanor zaczyna się - zawołała mnie Lucy, a ja niczym poparzona wybiegłam z łazienki w niedokończonym makijażu. Gdy usiadłam koło przyjaciółek te zaczęły dziwnie na mnie patrzeć
- no co?
- wiesz że masz tylko 1 oko pomalowane ? - powiedziała Corin
- nie chciałam przegapić
- czyli jednak prawda! - pisknęła uradowana Corin
- ale co?
- podkochujesz się w Louis'ie !! - zaczęły się cieszyć niczym głupie
- ta jasne jak ty będziesz z Kevin'em - zwróciłam się do Lucy a ta w sekundę była spokojna i skupiona na programie - Lucy? - skierowałam do przyjaciółki próbując zwrócić na siebie jej spojrzenie
- słucham ? - powiedziała jak gdyby nigdy nic
- czy ty i Kevin ? No wiesz?
- niee co ty za głupoty opowiadasz - próbowała mnie okłamać ale jak zwykle marnie jej to wychodziło
- A! - zaczęłam jak głupia cieszyć się i skakać - Lucy i Kevin są parą !
- No dobra dla mnie to żadna nowość - powiedziała Corin
- Czyli że wiedziałaś?!
- No tak jakby - powiedziała ze skwaszoną miną - tylko nie bij! - zaczęła się zakrywać rękami
- Jesteście świnie ! Nic mi nie mówiłyście! Kevin też nie ! Nie odzywam się do was ! - powiedziałam wkurzona i udałam się do pokoju. Włączyłam telewizor i położyłam się na łóżku oglądając wywiad...
No i udało mi się wreszcie dokończyć 007 pisałam to na raty bo nie miałam na to pomysłu
Jak myślicie czy to początki miłości Elounor?
Mam nadzieję że pod rozdziałem znajdę jakieś komentarze ;)
Dziękuję za tam liczne odwiedziny ;***
- Wpuścicie mnie czy nie?! - Harry wciąż stał pod drzwiami
- chwila książę muszę odziać me nagie ciało - krzyczał Louis
- Lou jak ty nago tam biegasz to Els nieźle w papiery sobie robi
- Harry weź się zamknij
- Jak mnie skarbie wpuścisz
- Jak się skarbie przymkniesz
- Ale wpuścisz ?
- Tak! Ale zamknij się
- Dobra nagrzana - wyszeptałam do pasiastego
- Skarbie zapraszam na salony - powiedział Lou wpuszczając lokersa
- Gdzie oni ?
- Kto ?
- Lou
- Ahh tak w łaźni - powiedział chodząc jak baletnica. Harry szybkim krokiem wszedł do łazienki a Liam złapał go za ręce
- Lou ! -krzyknęłam po czym mrs. marchewka wbiegł do łazienki i związał go moimi legginsami - Lou!
- nie umiałem znaleźć niczego innego
- dobra spokój - powiedział Liam, mocno trzymając drącego się i wyrywającego Hazzę
- A teraz tak - powiedziałam łapiąc prostownice - albo ci prostujemy włosy albo wychodzisz stąd i spełniasz nasze życzenia - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu, ten zaś spojrzał na Lou który poruszał dla niego brwiami
- Prostuj!
- Jak pan chce - zaśmiałam się i zaczęłam prostować mu włosy. Lou i Li śmiali się wniebogłosy aż reszta się zbiegła obserwując nasze poczynania co jak co ale Harry z prostymi włosami wyglądał idiotycznie i w dodatku wyglądał jakby miał w ustach 3 cytryny. Gdy skończyłam Lou rozwiązał go. Ten szybkim galopem wybiegł z łazienki. Wszyscy zaczęli się śmiać jak głupi do sera
- no co ?
- nikomu się jeszcze nie udało wyprostować Harremu włosów i w dodatku żeby był on taki spokojny przy tym
- Co ja jestem wyjątkowa - powiedziałam odkładając prostownice
- Dobra co jak co ludzie ale za 3 godzinę mamy wywiad - powiedział śmiejąc się Liam
- co?! zaczął panikować Harry
- Harry w łazience jest szampon do włosów kręconych
- Spoko !
- A dziękuje!? - pouczył go Liam
- Liam to przez nią mam proste włosy!
- Harry !
- Dziękuję Eleanor!
- Nie ma sprawy lowelasie- zaśmiałam się i razem z przyjaciółmi wróciłam do salonu. Włączyliśmy MTV. Ed Sheeran - The a Team
- Kocham to! - krzyknęła Corin na całe mieszkanie
- Boże dziewczyno uspokój się - Skarciła ją Lucy
- Jezu ale wy drętwe jesteście ! - Corin usiadła z założonymi rękami na piersiach i udawała obrażoną
-Ejjj no nie fochaj się - powiedziałam przytulając przyjaciółkę
- Ja się focham tylko na Lucy - powiedziała szczerząc się.Chłopacy już powoli nie wyrabiali i coraz to głośniej się śmiali. Z tego wszystkiego Niall się wywrócił na ziemię a Zayn usiadł na stoliku który pod jego ciężarem się złamał
- Zayn stolik!!! - wydarł się Daddy. Do pokoju wbiegł Harry
- Co jest? - gdy zobaczył co się stało jego też napadł atak głupawki - Zayn kolejny stolik
- Ejjj zejdźcie ze mnie bo mi duszno! - krzyknął Zayn idąc do kuchni
- Dobra nie rzucajcie się tak na niego - powiedziałam rzucając w Niall'a i Lou leżących na ziemi poduszką
- Ejj! - krzyknął Lou który oberwał nią w głowę
- co? - spytałam się szczerząc
- Ludzie! Hazza jak włosy - spytał się Li próbując ogarnąć sytuację
- suche i piękne jak zawsze
- Zayn! chodź tu !- po chwili mulat już się zjawił w salonie - dziewczyny wybaczcie nam ale musimy już iść jeśli nie chcemy się spóźnić na wywiad
- spoko nie ma sprawy - powiedziała Lucy . Po chwili wszyscy się zaczęli żegnać obowiązkowymi miśkami
- To do zobaczenia - powiedział Louis przytulając mnie
- do zobaczenia - odpowiedziałam mu posyłając najładniejszy uśmiech z mojej kolekcji
- nie zapomnijcie nas oglądać na itv !
- spoko nie ma sprawy - powiedziała Corin zamykając drzwi za chłopakami
- No to musimy teraz posprzątać moje drogie - powiedziałam podnosząc z ziemi śpiwór następnie go składając
- przydało by się - westchnęła Lucy po czym wzięłyśmy się do pracy. W niecałe 2 godziny wszystko było czyste suche i błyszczące. Nawet łazienka bo jak się okazało pan Styles zrobił tam niezły bałagan podczas układania włosów. Dopiero co wstałam już byłam zmęczona. Poszłam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko i zaczęłam moje codzienne rozmyślanie nad życiem. Pomyśleć, że tydzień temu nie znałam tych 5 wariatów i moje życie było ciekawe ale nie było tak zabawne jak teraz no bo co jak co ale ja z dziewczynami i Kevinem nie zrobilibyśmy takiego bałaganu nie było by tak śmiesznie i ciekawie. Gdy myślałam o tych 5 czubkach zawsze przed oczami miałam tylko jednego z nich, jednego chłopaka, który uwielbia paski, marchewki, szelki i nienawidzi skarpetek. Zwykłe kilka dni znajomości, a ja czuje jakbym go znała wieczność, każdy jego odruch już znam na pamięć, jego śmiech przyprawia mnie o przyjemne dreszcze a jego bliskość jest taka dziwnie przyjemna. Rano gdy obudziłam się koło niego poczułam się tak inaczej tak dziwnie szczęśliwa. Tak Eleanor zaczynasz wariować. Zaśmiałam się cicho z siebie i wstałam, mój żołądek dawał się we znaki. Ruszyłam do kuchni dopiero teraz zauważyłam że śniadanie które zrobił Liam było zjedzone a w rondlu pod przykryciem czekała moja porcja.-Liam jesteś niesamowity - pomyślałam i nałożyłam sobie śniadanie
- Eleanor zaczyna się - zawołała mnie Lucy, a ja niczym poparzona wybiegłam z łazienki w niedokończonym makijażu. Gdy usiadłam koło przyjaciółek te zaczęły dziwnie na mnie patrzeć
- no co?
- wiesz że masz tylko 1 oko pomalowane ? - powiedziała Corin
- nie chciałam przegapić
- czyli jednak prawda! - pisknęła uradowana Corin
- ale co?
- podkochujesz się w Louis'ie !! - zaczęły się cieszyć niczym głupie
- ta jasne jak ty będziesz z Kevin'em - zwróciłam się do Lucy a ta w sekundę była spokojna i skupiona na programie - Lucy? - skierowałam do przyjaciółki próbując zwrócić na siebie jej spojrzenie
- słucham ? - powiedziała jak gdyby nigdy nic
- czy ty i Kevin ? No wiesz?
- niee co ty za głupoty opowiadasz - próbowała mnie okłamać ale jak zwykle marnie jej to wychodziło
- A! - zaczęłam jak głupia cieszyć się i skakać - Lucy i Kevin są parą !
- No dobra dla mnie to żadna nowość - powiedziała Corin
- Czyli że wiedziałaś?!
- No tak jakby - powiedziała ze skwaszoną miną - tylko nie bij! - zaczęła się zakrywać rękami
- Jesteście świnie ! Nic mi nie mówiłyście! Kevin też nie ! Nie odzywam się do was ! - powiedziałam wkurzona i udałam się do pokoju. Włączyłam telewizor i położyłam się na łóżku oglądając wywiad...
No i udało mi się wreszcie dokończyć 007 pisałam to na raty bo nie miałam na to pomysłu
Jak myślicie czy to początki miłości Elounor?
Mam nadzieję że pod rozdziałem znajdę jakieś komentarze ;)
Dziękuję za tam liczne odwiedziny ;***
wtorek, 19 czerwca 2012
006
- Dobra niech ci będzie - powiedziała przyjaciółka, już miałam ją szturchnąć żeby przewróciła się z przykucu ale zadzwonił dzwonek - OTWORZĘ! - krzyknęła i pobiegła do drzwi. Louis podał mi rękę bym wstała i udaliśmy się do salonu, z tego wszystkiego nie naszykowałam nic do jedzenia, więc pobiegłam do kuchni biorąc z sobą Lucy. Naszykowaliśmy trochę jedzenia a Liam przyszedł pomóc w przetransportowaniu mi i przyjaciółce jedzenia do salonu. Gdy wszystko już było gotowe Zayn i Harry włączyli nam tajemniczy film który naszykowali. Mieliśmy puszczać filmy na zmianę. Zasłoniliśmy okna, żeby zrobić kinowy klimat i zaczęło się. Chłopcy na pierwszy film wybrali "Piła 3D". Tak, ja i horror to było nieuniknione, tuliłam się do wszystkich ale oczywiście nikt się Eleanor o zdanie nie spyta. A więc cały horror przesiedziałam tuląc się w Louis'a i przy okazji plamiąc mu bluzę krwią bo chusteczka przesiąkła a ja nie miałam jak ruszyć się po nową. Louis stwierdził, że nic się nie stało gdy pierwszy raz zauważyłam plamę od krwi i stwierdził, że mam się nie przejmować, no ok jak sobie pan życzy. Gdy ta męczarnia się skończyła zapodałyśmy " Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street " Musical i thriller w jednym. Myślałyśmy, że chłopaki zaczną marudzić ze to jakiś musical, że tego się oglądać nie da, ale akcje gdy Pan T. podcinał gardła przekonało ich to do tego filmu. Louis był dziś niemiłosiernie obkrwawiony i mokry z łez ponieważ pod koniec naszego filmu dziewczyny płakały. Niestety ukochana Sweeney'a, piękna Claudia umiera w owym filmie i zostaje zabita przez samego Todd'a
- Dobra płakałyście już i chowałyście w nasze ramiona, więc czas na pożądną komedię ! - krzyknął Hazza wstając i zmierzając w kierunku Kina domowego
- Jestem ciekawa co wymyśliłeś - dogryzła mu Lucy
- Pewnie puści Muminki i będzie miał zaciesz niczym 5-latek - dopowiedziała Corin
- Zaraz zobaczysz powiedział włączając owy tajemniczy film, po chwili okazało się że włączył "Norbit" Eddy Murphy w kilku rolach, świetny aktor przy którym nie wyrabiałam ze śmiechu. Rasputhia była najlepsza nie ma to jak tekst " czy ma pani dół stroju?" . Po filmie włączyliśmy " Smerfy" ale Louis zaczął udawać Rasputhie i już nikt nie był zainteresowany filmem, każdy wolał popatrzeć jak wraz z Hazzą udaję Norbita i Rasputhie, Zayn zaś grał Kate. Akcja gdy Harry daje Zayn'owi buzi, a Louis goni go z chochlą była fenomenalna, Louis uciekał po całym mieszkaniu a Liam czemu się dziwie, darł się żeby odłożył te chochlę bo może mu się coś stać i że łyżki i chochle to zło. My wraz z Niall'em leżeliśmy na ziemi pokładając się ze śmiechu. Nikt by nie wytrzymał tego. Spojrzałam na zegarek 21. Jak ten czas szybko mija
- Ludzie jest już 21 - spojrzałam smutna na Louis'a
- Może zostaniecie na noc? - powiedziała Lucy uśmiechając się do mnie
- Bardzo chętnie, założę się, że nasz kierowca już nie będzie chciał jechać. Co nie Louis?
- zgadłeś bro - wyszczerzył się do przyjaciela
- to ja idę po jakieś śpiwory dla was - powiedziałam po czym udałam się do szafy w przedpokoju, wyciągnęłam 3 sztuki i zaniosłam chłopakom - ejj ludzie mamy tylko 3 ale znajdę zaraz jakieś koce dla Rasputhi i Norbita - zaśmiałam się i zaczęłam szukać po pokojach. znalazłam jeden koc i zaniosłam im go - nom niestety małżeństwo musi sobie poradzić z jednym kocem - podałam go Louis'owi - na kanapie się w 2 zmieścicie, więc kocem się przykryć i dobranoc - powiedziałam na wychodne i weszłam do mojego pokoju. Czekała mnie jeszcze kolejka do łazienki dlatego szybko zabrałam koszulkę z U2, świeżą bieliznę i ruszyłam do łazienki. W łazience była już Lucy, więc po 5 minutach czekania weszłam do środka, szybki prysznic umycie włosów, zębów, przebranie się w czyste rzeczy i wyszłam z łazienki
- Szybciej się nie dało - skarciła mnie Corin
- no najwyraźniej nie - powiedziałam wytykając jej język, udałam się do mojego pokoju, po czym położyłam się w łóżku. Przez 2 godziny wierciłam się nie potrafiąc zasnąć, leżałam obrócona tyłem w stronę drzwi i usłyszałam jak drzwi się otwierają
- Eleanor śpisz? - usłyszałam szept
- śpię bo co ? - powiedziałam zmęczonym już głosem
- bo ja nie umie zasnąć - poczułam jak ktoś siada obok mnie na łóżku
- ja też - powiedziałam siadając
- Jak twój nos?
- jak widać na miejscu - zaśmiałam się. Pół nocy rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Dobrze się z chłopakiem rozumiałam. Gdyby się głębiej zastanowić mogła bym go nazwać przyjacielem, no może nie tak bliskim jak Kevin ale bliskim. Rozmowa przechodziła z tematu na temat i co najzabawniejsze każdy temat był inny i nie był bliskoznaczny z poprzednim. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy wstałam Louis spał jak zabity koło mnie, jedyną oznaką tego iż chłopak żyje było jego głośne chrapanie. Zaśmiałam się cicho pod nosem i ruszyłam do łazienki. Szybko się umyłam, i przebrałam. Gdy związywałam włosy usłyszałam głośny huk dobiegający z mojego pokoju. Gdy wbiegłam do niego ujrzałam Louis'a, który spadł na podłogę ale ciągle spał. Pokiwałam głową z uśmiechem i ruszyłam do kuchni po coś do jedzenia ponieważ żołądek dawał o sobie znać. W kuchni stał Liam a ja musiałam przedostać się do niego przez stertę śpiących trupów na ziemi. Gdy dotarłam tam ujrzałam już naszykowaną pyszną jajecznicę z szynką
- Liam nie musiałeś
- musiałem inaczej oni by zabili mnie, że nie ma nic do jedzenia - zaśmiał się pod nosem
- przydało by się ich obudzić - powiedziałam z uśmiechem
- co masz na myśli - powiedział, a ja z uśmiechem na twarzy wyciągnęłam garnki
- nawet nie wiesz w co się pakujemy - powiedział napełniając ze mną 2 litrowe garnki. Stanęliśmy nad śpiącymi ciałami i jednym ruchem oblaliśmy ich za jednym zamachem
- NIE ŻYJECIE!! - krzyknął Harry łapiąc się za głowę
- W NOGI ! - krzyknął Liam po czym schowaliśmy się w moim pokoju i zamknęliśmy się na klucz
- co jest grane? - spytał Louis zaspanym głosem wstając z podłogi
- nie nic - powiedziałam jak gdyby nigdy nic
- Liam! Eleanor! macie w tej chwili wyjść ! - krzyczał lokaty zza drzwi
- ahaaa oblaliście loczka - powiedział śmiejąc się z naszych przestraszonych min
- noo można tak powiedzieć - powiedziałam składając ręce na piersiach
- mam pomysł jak was uratować
- jaki ?- powiedzieliśmy zgodnie z Li
- masz prostownice Els?
- mam a co ?
- wykorzystaj to małe urządzonko przeciw Harremu
- ale jak?- powiedział Li
- mam plan - powiedział, po czym nachylając się zdradził nam go na ucho ....
__________________________________
Jak wam się podoba mogę liczyć na jakieś komentarze?
Dziękuje za 1000 wejść ! jesteście cudowni ;***
- Dobra płakałyście już i chowałyście w nasze ramiona, więc czas na pożądną komedię ! - krzyknął Hazza wstając i zmierzając w kierunku Kina domowego
- Jestem ciekawa co wymyśliłeś - dogryzła mu Lucy
- Pewnie puści Muminki i będzie miał zaciesz niczym 5-latek - dopowiedziała Corin
- Zaraz zobaczysz powiedział włączając owy tajemniczy film, po chwili okazało się że włączył "Norbit" Eddy Murphy w kilku rolach, świetny aktor przy którym nie wyrabiałam ze śmiechu. Rasputhia była najlepsza nie ma to jak tekst " czy ma pani dół stroju?" . Po filmie włączyliśmy " Smerfy" ale Louis zaczął udawać Rasputhie i już nikt nie był zainteresowany filmem, każdy wolał popatrzeć jak wraz z Hazzą udaję Norbita i Rasputhie, Zayn zaś grał Kate. Akcja gdy Harry daje Zayn'owi buzi, a Louis goni go z chochlą była fenomenalna, Louis uciekał po całym mieszkaniu a Liam czemu się dziwie, darł się żeby odłożył te chochlę bo może mu się coś stać i że łyżki i chochle to zło. My wraz z Niall'em leżeliśmy na ziemi pokładając się ze śmiechu. Nikt by nie wytrzymał tego. Spojrzałam na zegarek 21. Jak ten czas szybko mija
- Ludzie jest już 21 - spojrzałam smutna na Louis'a
- Może zostaniecie na noc? - powiedziała Lucy uśmiechając się do mnie
- Bardzo chętnie, założę się, że nasz kierowca już nie będzie chciał jechać. Co nie Louis?
- zgadłeś bro - wyszczerzył się do przyjaciela
- to ja idę po jakieś śpiwory dla was - powiedziałam po czym udałam się do szafy w przedpokoju, wyciągnęłam 3 sztuki i zaniosłam chłopakom - ejj ludzie mamy tylko 3 ale znajdę zaraz jakieś koce dla Rasputhi i Norbita - zaśmiałam się i zaczęłam szukać po pokojach. znalazłam jeden koc i zaniosłam im go - nom niestety małżeństwo musi sobie poradzić z jednym kocem - podałam go Louis'owi - na kanapie się w 2 zmieścicie, więc kocem się przykryć i dobranoc - powiedziałam na wychodne i weszłam do mojego pokoju. Czekała mnie jeszcze kolejka do łazienki dlatego szybko zabrałam koszulkę z U2, świeżą bieliznę i ruszyłam do łazienki. W łazience była już Lucy, więc po 5 minutach czekania weszłam do środka, szybki prysznic umycie włosów, zębów, przebranie się w czyste rzeczy i wyszłam z łazienki
- Szybciej się nie dało - skarciła mnie Corin
- no najwyraźniej nie - powiedziałam wytykając jej język, udałam się do mojego pokoju, po czym położyłam się w łóżku. Przez 2 godziny wierciłam się nie potrafiąc zasnąć, leżałam obrócona tyłem w stronę drzwi i usłyszałam jak drzwi się otwierają
- Eleanor śpisz? - usłyszałam szept
- śpię bo co ? - powiedziałam zmęczonym już głosem
- bo ja nie umie zasnąć - poczułam jak ktoś siada obok mnie na łóżku
- ja też - powiedziałam siadając
- Jak twój nos?
- jak widać na miejscu - zaśmiałam się. Pół nocy rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Dobrze się z chłopakiem rozumiałam. Gdyby się głębiej zastanowić mogła bym go nazwać przyjacielem, no może nie tak bliskim jak Kevin ale bliskim. Rozmowa przechodziła z tematu na temat i co najzabawniejsze każdy temat był inny i nie był bliskoznaczny z poprzednim. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy wstałam Louis spał jak zabity koło mnie, jedyną oznaką tego iż chłopak żyje było jego głośne chrapanie. Zaśmiałam się cicho pod nosem i ruszyłam do łazienki. Szybko się umyłam, i przebrałam. Gdy związywałam włosy usłyszałam głośny huk dobiegający z mojego pokoju. Gdy wbiegłam do niego ujrzałam Louis'a, który spadł na podłogę ale ciągle spał. Pokiwałam głową z uśmiechem i ruszyłam do kuchni po coś do jedzenia ponieważ żołądek dawał o sobie znać. W kuchni stał Liam a ja musiałam przedostać się do niego przez stertę śpiących trupów na ziemi. Gdy dotarłam tam ujrzałam już naszykowaną pyszną jajecznicę z szynką
- Liam nie musiałeś
- musiałem inaczej oni by zabili mnie, że nie ma nic do jedzenia - zaśmiał się pod nosem
- przydało by się ich obudzić - powiedziałam z uśmiechem
- co masz na myśli - powiedział, a ja z uśmiechem na twarzy wyciągnęłam garnki
- nawet nie wiesz w co się pakujemy - powiedział napełniając ze mną 2 litrowe garnki. Stanęliśmy nad śpiącymi ciałami i jednym ruchem oblaliśmy ich za jednym zamachem
- NIE ŻYJECIE!! - krzyknął Harry łapiąc się za głowę
- W NOGI ! - krzyknął Liam po czym schowaliśmy się w moim pokoju i zamknęliśmy się na klucz
- co jest grane? - spytał Louis zaspanym głosem wstając z podłogi
- nie nic - powiedziałam jak gdyby nigdy nic
- Liam! Eleanor! macie w tej chwili wyjść ! - krzyczał lokaty zza drzwi
- ahaaa oblaliście loczka - powiedział śmiejąc się z naszych przestraszonych min
- noo można tak powiedzieć - powiedziałam składając ręce na piersiach
- mam pomysł jak was uratować
- jaki ?- powiedzieliśmy zgodnie z Li
- masz prostownice Els?
- mam a co ?
- wykorzystaj to małe urządzonko przeciw Harremu
- ale jak?- powiedział Li
- mam plan - powiedział, po czym nachylając się zdradził nam go na ucho ....
__________________________________
Jak wam się podoba mogę liczyć na jakieś komentarze?
Dziękuje za 1000 wejść ! jesteście cudowni ;***
czwartek, 14 czerwca 2012
005
- Wstawaj ! - ktoś zaczął skakać po moim łóżku
- wyjdź z mej komnaty jeśli życie ci miłe! - krzyknęłam rzucając przed siebie poduszką
- Els no dawaj ! Byłaś wczoraj na randce z Louis'em i nic nam nie powiedziałaś wredoto! - ktoś usiadł koło mnie a ja wciąż leżałam z zamkniętymi oczami, po omacku wyszukałam telefon i otwierając jedno oko spojrzałam która godzina
- No kurwa jego mać jest 8:26 a wy mnie budzicie!! - krzyknęłam stając na łóżku, następnie wygoniłam przyjaciółki z pokoju i znów się położyłam spać. Próbowałam z dobre pół godziny gdy nagle przyszedł sms :
- wyjdź z mej komnaty jeśli życie ci miłe! - krzyknęłam rzucając przed siebie poduszką
- Els no dawaj ! Byłaś wczoraj na randce z Louis'em i nic nam nie powiedziałaś wredoto! - ktoś usiadł koło mnie a ja wciąż leżałam z zamkniętymi oczami, po omacku wyszukałam telefon i otwierając jedno oko spojrzałam która godzina
- No kurwa jego mać jest 8:26 a wy mnie budzicie!! - krzyknęłam stając na łóżku, następnie wygoniłam przyjaciółki z pokoju i znów się położyłam spać. Próbowałam z dobre pół godziny gdy nagle przyszedł sms :
" Co dziś porabiasz koleżanko ? ^^
Louis xxx"
Usiadłam na łóżku i bez zastanowienia odpisałam:
"Aktualnie próbuję zasnąć bez powodzenia a na dalszą część dni planów brak
Els xxx"
Odpowiedz przyszła wręcz natychmiastowo :
" Może jakiś seans filmowy?
Louis xxx"
"Dobry pomysł! U mnie o 13?
Els xxx"
" Mogę wpaść z chłopakami ?
Louis xxx"
" Jasne będzie miło
Els xxx"
Po moim sms nie było już odpowiedzi. Ruszylam do łazienki umyć się pomalować następnie biegiem do szafy. Wyciągnełam jakiś wygodny strój składający się z krótkich jeansowych spodenek i białej podkoszulki
- Dziewczyny jest 11?! - sama się zdziwiłam spoglądając na zegar zawieszony w kuchni
- no i co z tego
- Els nie krzycz moja głowa
- przed wami trzeba schować wszystkie wina serio
- dobra czemu się tak darłaś?
- za 2 godziny będzie tu Louis z chłopakami ruszcie się !
- a po co oni?
- seans filmowy robimy - wyszczerzyłam się i wskoczyłam w Emu a następnie pobiegłam o Tesco. Zaczęłam wrzucać do koszyka chrupki popcorn Pepsi, Fantę i co tylko bozia dała. Po 40 minutowym biegu dotarłam do kasy
- przepraszam to kasa dla max. 10 towarów - ktoś powiedział gdy stałam w kolejce. Obróciłam się a za mną stał Louis. Kolejka była dość długa chyba 20 osób, oczywiście wszyscy pełne wózki z zakupami. A ja jedyna stałam z koszykiem
- śmieszne - powiedziałam uśmiechając się
- widać że zakupy robisz - powiedział zaglądając do koszyka - chrupki popcorn same niezdrowe rzeczy
- tak i wszystkie na dzisiejszy seans wariacie
- hmmm z chłopakami tak dużo jemy?
- Corin mi opowiadała że ten blondasek Niall? dobrze mówię? jest wiecznie nienajedzony
- a z tym się zgodzę - zaśmiał się pod nosem. Przy rozmowie nawet nie zauważyłam gdy nadeszła moja kolej, przy Louis'ie czułam się tak inaczej, czułam się ważna i taka no nie wiem jak to nazwać chciana. Pomimo iż w Manchesterze miałam Corin, Lucy czy Kevina dużo osób mnie nie lubiło. Wszyscy mówili że jestem taka chuda bo jestem biedna. Nie było to miłe, ale dawałam radę byłam silna i to mi pomagało iść dalej przez życie z uśmiechem na twarzy
- Dzień Dobry - powiedziała ekspedientka z uśmiechem na twarzy przerywając naszą rozmowę
- A tak dzień dobry - odwzajemniłam uśmiech kobiety i czekałam aż powie ile mam zapłacić. Nie obyło się bez dźgania mnie przez Tomlinson'a, oczywiście chłopakowi sprawiało tu multum frajdy a ja czułam się dość niekomfortowo ponieważ jakieś dziewczyny ciągle się na mnie złowrogo patrzyły
- 19.56 - powiedziała uśmiechając się ja zapłaciłam i czekałam na Louis'a. gdy ten też rozliczył się z kasjerką wyszliśmy ze sklepu
- Za niedługo zabiją mnie wzrokiem - mruknęłam pod nosem oglądając się za siebie
- co? - powiedział Louis uśmiechając się
- Nie nic
- no dawaj - powiedział szturchając mnie
- no mówię ci że nic - powiedziałam gdy ten otwierał samochód
- wsiadaj po drodze mi powiesz
- przejdę się
- ojj Els nie marudź
- niech ci będzie - powiedziałam głośno wzdychając. Otwarłam drzwi i wsiadłam do samochodu z zakupami
- no to teraz spowiadaj mi się co tam pod nosem mruczałaś
- no Louis mówię ci że nic - chłopak obrócił się do mnie siadając bokiem do kierownicy
- nie daj się prosić
- Louis
- Eleanor - chłopak zaczął się przybliżać do mnie rękami
- Lou co ty planujesz?
- zobaczysz jak będziesz dalej się przy swoim upierać
- Louis jesteś wredny
- wiem - powiedział poruszając brwiami i w dodatku ruszając palcami. po chwili zaczął mnie łaskotać a ja skręca łam się ze śmiechu
- No dobra dobra dobra Louis! dobra! powiem!
- moje metody zawsze skutkują - powiedział strzelając kościami
- nie rób tak - powiedziałam krzywiąc się
- czemu?
- nie lubię jak ktoś tak robi
- no dobra nie zmieniaj tematu tylko mów
- no nic ciekawego tylko twoje fanki się na mnie dziwnie patrzyły - powiedziałam trochę smutnym tonem
- nie przejmuj się zawsze tak robią z kim bym się nie spotkał - powiedział starając się mnie pocieszyć lecz nadaremno
- Louis wiesz ze one mogą pomyśleć że my ze sobą kręcimy
- Dziewczyny jest 11?! - sama się zdziwiłam spoglądając na zegar zawieszony w kuchni
- no i co z tego
- Els nie krzycz moja głowa
- przed wami trzeba schować wszystkie wina serio
- dobra czemu się tak darłaś?
- za 2 godziny będzie tu Louis z chłopakami ruszcie się !
- a po co oni?
- seans filmowy robimy - wyszczerzyłam się i wskoczyłam w Emu a następnie pobiegłam o Tesco. Zaczęłam wrzucać do koszyka chrupki popcorn Pepsi, Fantę i co tylko bozia dała. Po 40 minutowym biegu dotarłam do kasy
- przepraszam to kasa dla max. 10 towarów - ktoś powiedział gdy stałam w kolejce. Obróciłam się a za mną stał Louis. Kolejka była dość długa chyba 20 osób, oczywiście wszyscy pełne wózki z zakupami. A ja jedyna stałam z koszykiem
- śmieszne - powiedziałam uśmiechając się
- widać że zakupy robisz - powiedział zaglądając do koszyka - chrupki popcorn same niezdrowe rzeczy
- tak i wszystkie na dzisiejszy seans wariacie
- hmmm z chłopakami tak dużo jemy?
- Corin mi opowiadała że ten blondasek Niall? dobrze mówię? jest wiecznie nienajedzony
- a z tym się zgodzę - zaśmiał się pod nosem. Przy rozmowie nawet nie zauważyłam gdy nadeszła moja kolej, przy Louis'ie czułam się tak inaczej, czułam się ważna i taka no nie wiem jak to nazwać chciana. Pomimo iż w Manchesterze miałam Corin, Lucy czy Kevina dużo osób mnie nie lubiło. Wszyscy mówili że jestem taka chuda bo jestem biedna. Nie było to miłe, ale dawałam radę byłam silna i to mi pomagało iść dalej przez życie z uśmiechem na twarzy
- Dzień Dobry - powiedziała ekspedientka z uśmiechem na twarzy przerywając naszą rozmowę
- A tak dzień dobry - odwzajemniłam uśmiech kobiety i czekałam aż powie ile mam zapłacić. Nie obyło się bez dźgania mnie przez Tomlinson'a, oczywiście chłopakowi sprawiało tu multum frajdy a ja czułam się dość niekomfortowo ponieważ jakieś dziewczyny ciągle się na mnie złowrogo patrzyły
- 19.56 - powiedziała uśmiechając się ja zapłaciłam i czekałam na Louis'a. gdy ten też rozliczył się z kasjerką wyszliśmy ze sklepu
- Za niedługo zabiją mnie wzrokiem - mruknęłam pod nosem oglądając się za siebie
- co? - powiedział Louis uśmiechając się
- Nie nic
- no dawaj - powiedział szturchając mnie
- no mówię ci że nic - powiedziałam gdy ten otwierał samochód
- wsiadaj po drodze mi powiesz
- przejdę się
- ojj Els nie marudź
- niech ci będzie - powiedziałam głośno wzdychając. Otwarłam drzwi i wsiadłam do samochodu z zakupami
- no to teraz spowiadaj mi się co tam pod nosem mruczałaś
- no Louis mówię ci że nic - chłopak obrócił się do mnie siadając bokiem do kierownicy
- nie daj się prosić
- Louis
- Eleanor - chłopak zaczął się przybliżać do mnie rękami
- Lou co ty planujesz?
- zobaczysz jak będziesz dalej się przy swoim upierać
- Louis jesteś wredny
- wiem - powiedział poruszając brwiami i w dodatku ruszając palcami. po chwili zaczął mnie łaskotać a ja skręca łam się ze śmiechu
- No dobra dobra dobra Louis! dobra! powiem!
- moje metody zawsze skutkują - powiedział strzelając kościami
- nie rób tak - powiedziałam krzywiąc się
- czemu?
- nie lubię jak ktoś tak robi
- no dobra nie zmieniaj tematu tylko mów
- no nic ciekawego tylko twoje fanki się na mnie dziwnie patrzyły - powiedziałam trochę smutnym tonem
- nie przejmuj się zawsze tak robią z kim bym się nie spotkał - powiedział starając się mnie pocieszyć lecz nadaremno
- Louis wiesz ze one mogą pomyśleć że my ze sobą kręcimy
- nie przeszkadza mi to - powiedział odpalając samochód. Zaczerwieniłam się
- Jedź już - powiedziałam obracając się do okna. Chłopak ruszył i już po 5 minutach byliśmy pod moją kamienicą
- dzięki za podwózkę - powiedziałam uśmiechając się. Zdziwiło mnie jednak to to chłopak także wysiadał i ruszał do bagażnika - Louis?
- tak?
- co ty robisz ?
- no wiesz miałem być o 13 a jest 12:45 - zaśmiał się - wolę być przed czasem niż się spóźnić
- że która?! boże a przed chwilą była 11, a więc w takim razie zapraszam do siebie
- dziękuję - powiedział ale gdy chciałam go przepuścić w drzwiach on przepuścił mnie
- a tak w ogóle to gdzie są chłopacy ?
- powinni być o 13 ale znając ich będą trochę później chyba że Daddy ich jakoś pogoni - zaśmiał się
- Daddy ? - spojrzałam na chłopaka zdezorientowana
- Liam
- aaaaa - powiedziałam robiąc przy tym facepalm'a - jestem mądra - zaśmiałam się i otworzyłam mieszkanie. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po wejściu to był niekontrolowany śmiech, albowiem na środku salonu stała Lucy w samej bieliźnie a następnie piszcząc pobiegła do swojego pokoju
- Eleanor Jane Calder nie żyjesz ! - krzyknęła z pokoju
- to nie trzeba biegać w bieliźnie po domu gdy wiesz że zaraz będą goście
- taa! chyba za godzinę jest dopiero 12:03 ! - krzyknęła z pokoju
- Louis! - obróciłam się do chłopaka - ja cię zabiję kiedyś - położyłam zakupy na stole, chłopak widząc co robię, zrobił to samo i wbiegł do mojego pokoju zamykając się na klucz
- Els jaką ty masz sexy bieliznę - krzyknął przez drzwi
- jak grzebiesz mi po szafkach nie żyjesz - powiedziałam siadając naprzeciw drzwi z pokoju, pech chciał że drzwi z pokoju Corin były otwierane na zewnątrz a ja siedziałam w ich zasięgu i dziewczyna chcąc nie chcąc wychodząc z pokoju zdzieliła mnie w nos
- Ała ! - krzyknęłam kuląc się na ziemi - mój nos
- Els przepraszam! - przyjaciółka zaczęła mnie przepraszać
- Lucy ! Apteczka
- co się stało - powiedziała przyjaciółka wychodząc już w ubraniach z pokoju
- zdzieliłam Els drzwiami
- Karma - krzyknęła biegnąc do kuchni po apteczkę
- raczej powiedziała bym że pech
- jaki pech? Els! ty krwawisz ! pogotowie! Szybko - zaczął panikować Tomlinson widząc w jakim jestem stanie
- Lou ona tylko dostała w nos z drzwi przejdzie jej - powiedziała Corin - ejjj co ty tu robisz?
- potem ci powiem - powiedziałam gdy Lucy przyniosła apteczkę. Louis gdy tylko się do niej dorwał zaczął panicznie szukać gazy
- tutaj geniuszu - powiedziała Lucy podnosząc wyrzucony wcześniej skrawek gazy. Zwinęła go i podała mi - włóż do nosa zatamujesz to
- dzięki ale to nie była karma - powiedziałam zwężając oczy
____________________________________
Może nie jest to najwspanialszy rozdział w mojej karierze ale liczy się że jest ;)
Mam nadzieję że znajdę jakiś komentarz pod rozdziałem
Dziękuję za czytanie bloga
- Jedź już - powiedziałam obracając się do okna. Chłopak ruszył i już po 5 minutach byliśmy pod moją kamienicą
- dzięki za podwózkę - powiedziałam uśmiechając się. Zdziwiło mnie jednak to to chłopak także wysiadał i ruszał do bagażnika - Louis?
- tak?
- co ty robisz ?
- no wiesz miałem być o 13 a jest 12:45 - zaśmiał się - wolę być przed czasem niż się spóźnić
- że która?! boże a przed chwilą była 11, a więc w takim razie zapraszam do siebie
- dziękuję - powiedział ale gdy chciałam go przepuścić w drzwiach on przepuścił mnie
- a tak w ogóle to gdzie są chłopacy ?
- powinni być o 13 ale znając ich będą trochę później chyba że Daddy ich jakoś pogoni - zaśmiał się
- Daddy ? - spojrzałam na chłopaka zdezorientowana
- Liam
- aaaaa - powiedziałam robiąc przy tym facepalm'a - jestem mądra - zaśmiałam się i otworzyłam mieszkanie. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po wejściu to był niekontrolowany śmiech, albowiem na środku salonu stała Lucy w samej bieliźnie a następnie piszcząc pobiegła do swojego pokoju
- Eleanor Jane Calder nie żyjesz ! - krzyknęła z pokoju
- to nie trzeba biegać w bieliźnie po domu gdy wiesz że zaraz będą goście
- taa! chyba za godzinę jest dopiero 12:03 ! - krzyknęła z pokoju
- Louis! - obróciłam się do chłopaka - ja cię zabiję kiedyś - położyłam zakupy na stole, chłopak widząc co robię, zrobił to samo i wbiegł do mojego pokoju zamykając się na klucz
- Els jaką ty masz sexy bieliznę - krzyknął przez drzwi
- jak grzebiesz mi po szafkach nie żyjesz - powiedziałam siadając naprzeciw drzwi z pokoju, pech chciał że drzwi z pokoju Corin były otwierane na zewnątrz a ja siedziałam w ich zasięgu i dziewczyna chcąc nie chcąc wychodząc z pokoju zdzieliła mnie w nos
- Ała ! - krzyknęłam kuląc się na ziemi - mój nos
- Els przepraszam! - przyjaciółka zaczęła mnie przepraszać
- Lucy ! Apteczka
- co się stało - powiedziała przyjaciółka wychodząc już w ubraniach z pokoju
- zdzieliłam Els drzwiami
- Karma - krzyknęła biegnąc do kuchni po apteczkę
- raczej powiedziała bym że pech
- jaki pech? Els! ty krwawisz ! pogotowie! Szybko - zaczął panikować Tomlinson widząc w jakim jestem stanie
- Lou ona tylko dostała w nos z drzwi przejdzie jej - powiedziała Corin - ejjj co ty tu robisz?
- potem ci powiem - powiedziałam gdy Lucy przyniosła apteczkę. Louis gdy tylko się do niej dorwał zaczął panicznie szukać gazy
- tutaj geniuszu - powiedziała Lucy podnosząc wyrzucony wcześniej skrawek gazy. Zwinęła go i podała mi - włóż do nosa zatamujesz to
- dzięki ale to nie była karma - powiedziałam zwężając oczy
____________________________________
Może nie jest to najwspanialszy rozdział w mojej karierze ale liczy się że jest ;)
Mam nadzieję że znajdę jakiś komentarz pod rozdziałem
Dziękuję za czytanie bloga
poniedziałek, 11 czerwca 2012
004
Gdy się obudziłam w mojej głowie nie było już wczorajszych obrazów. Był tylko wybiegający Louis, pojawił się znikąd, znikąd i mnie uratował. Jest moim bohaterem nie wiem jeszcze jak ale muszę mu to wynagrodzić gdyby nie on nie wiem co by teraz się ze mną działo na pewno miło by nie było. Na samą myśl o tym moje oczy się zaszkliły i usłyszałam cichy męski głos
- nie płacz - poczułam czyjeś ciepło i zapach męskich perfum. Otarłam oczy z łez i spojrzałam na osobę która mnie przytulała. Przytulał mnie nie kto inny jak mój wczorajszy wybawca
- jak mam ci się odwdzięczyć ? - powiedziałam spoglądając na niego
- wystarczy że nie będziesz wplątywać się w tarapaty - powiedział uśmiechając się
- dziękuję - cmoknęłam go w policzek - zaraz wracam czuj się jak u siebie - wstałam i udałam się do łazienki. Szybko odbyłam poranną toaletę i wróciłam do pokoju . Chłopaka już nie było na łóżku ani w ogóle w pokoju. Udałam się do szafy wyciągnęłam szare spodnie z dresu i białą podkoszulkę i wróciłam do łazienki na wypadek gdyby Louis wrócił do pokoju. Włosy spięłam w kucyka, sprawdziłam jeszcze raz czy Louis jest w moim pokoju a gdy tam nie było poszłam do kuchni. Nie było nikogo innego niż bruneta którego poszukiwałam. Stał nad zastawionym stołem. Spojrzałam na niego pytająco
- Zapraszam na śniadanie - powiedział odsuwając mi krzesło, usiadłam na nie a chłopak usiadł naprzeciw mnie
- dziękuję - powiedziałam siadając - ty nie jesz?
- nie jestem głodny
- oj no dawaj - powiedziałam wstając
- Els siadaj - powiedział zastawiając mi drogę
- dobrze - wzięłam talerz i usiadłam obok Louis'a - jak ty nie chcesz jeść to ci w tym pomogę - powiedziałam uśmiechając się
- ale ja nie jestem głodny - powiedział siadając obok mnie
- no wsuwaj - powiedziałam nabierając na widelec jajecznicy
- Els nie
- Louis - zaczęłam zbliżać widelec do jego ust uśmiechając się - za mamusię
- Eleanor nie
- Louis - powiedziałam podnosząc jedną brew
- no dobrze - otworzył usta i zjadł grzecznie
- no i widzisz bolało ?
- nie - powiedział uśmiechając się z małym grymasem na twarzy. Kilkanaście minut później śniadanie było zjedzone a naczynia pozmywane
- Louis co powiesz na to żebym spędziła z tobą cały dzień w ramach rekompensaty za uratowanie mnie?
- odpowiada mi to ale wolałbym żebyś spędziła ze mną dzień od tak a nie w ramach rekompensaty
- okej to co powiesz Louis'ie na spędzenie dnia z nową koleżanką?
- zgadzam się - powiedział uśmiechnięty
- dasz mi 5 minut muszę się przebrać
- ok śpiesz się piękna bo dzień długi nie jest - w odpowiedzi zaśmiałam się i biegiem udałam się do mojego pokoju gdzie w szybkim tempie znalazłam wygodne ubrania. Rozpuściłam moje kręcące się włosy i wyszłam do chłopaka który przeglądał mój album ze zdjęciami
- Louis co ty robisz?- powiedziałam a chłopak się przestraszył i upuścił album
- Emmm nic - powiedział podnosząc go i odkładając na swoje miejsce
- może już iść - uśmiechnęłam się i wyszliśmy z mieszkania. Zaczęliśmy bez sensu tułać się po mieście rozmawiając o wszystkim, naszej przeszłości, pracy i rodzinie. Nasze nogi po dłuższym spacerze zaprowadziły nas do parku, po drodze kupiliśmy obważanki a więc poszliśmy nakarmić kaczki świetnie się przy tym bawiąc, udaliśmy się także na lody, ja twardo trzymałam się tych w rożkach a Louis na patyku, kupiliśmy a dokładnie Louis kupił nam nasze ulubione i zaczęliśmy błądzić po parku
- Louis może wracajmy już? - powiedziałam ponieważ nie lubię za dużo chodzić niestety jestem leniwą osobą która najchętniej przesiedziała by całe życie w swoim łóżku
- dobrze chodźmy - ruszyliśmy w kierunku ulicy na której mieszkam lecz nie było nam dane wrócić spokojnie do domu, po drodze złapali nas mężczyźni z aparatami i zaczęli robić nam zdjęcia
- Louis ? -powiedziałam spoglądając zza okularów słonecznych na chłopaka
- nie reaguj po prostu idź
- dobrze - powiedziałam po czym zaczęłam iść jak gdyby nigdy nic. Po dłuższym śledzeniu mężczyźni zostawili nas w spokoju
- przepraszam - powiedział gdy dochodziliśmy pod kamienicę w której mieszkam
- nic się nie stało to nie twoja wina Lou - powiedziałam kładąc rękę na ramieniu chłopaka - tak to jest jak jest się sławnym to nic złego oni tak samo jak ty próbują zarobić pieniądze może czyimś kosztem ale taki mają zawód - mówiąc to uśmiechałam się, chłopak odpowiedział uśmiechem - no nic muszę już iść bo Lucy i Corin mnie powieszą że je dzisiaj cały dzień olewałam
- jasne uciekaj - powiedział otwierając mi drzwi
- dziękuję - powiedziałam po czym cmoknęłam go w policzek i zniknęłam na zawiłych schodach klatki schodowej. Weszłam do mieszkania, powiedziałam przyjaciółkom " cześć " i weszłam do pokoju pio czym udałam się do okna by zobaczyć oddalającego się Louis'a. Gdy zniknął z zasięgu wzroku, poszłam do łazienki umyłam się, przebrałam a następnie wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko z gigantycznym uśmiechem, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam ...
_______________________
I co sądzicie o 004 ?
Mi się prywatnie podoba i to strasznie mam zaciesz na pół ryjca ^^
Mam nadzieję że pod tym rozdziałem także pojawią się jakieś komentarze bo naprawdę miło czyta się komentarze od czytelników ;*
- nie płacz - poczułam czyjeś ciepło i zapach męskich perfum. Otarłam oczy z łez i spojrzałam na osobę która mnie przytulała. Przytulał mnie nie kto inny jak mój wczorajszy wybawca
- jak mam ci się odwdzięczyć ? - powiedziałam spoglądając na niego
- wystarczy że nie będziesz wplątywać się w tarapaty - powiedział uśmiechając się
- dziękuję - cmoknęłam go w policzek - zaraz wracam czuj się jak u siebie - wstałam i udałam się do łazienki. Szybko odbyłam poranną toaletę i wróciłam do pokoju . Chłopaka już nie było na łóżku ani w ogóle w pokoju. Udałam się do szafy wyciągnęłam szare spodnie z dresu i białą podkoszulkę i wróciłam do łazienki na wypadek gdyby Louis wrócił do pokoju. Włosy spięłam w kucyka, sprawdziłam jeszcze raz czy Louis jest w moim pokoju a gdy tam nie było poszłam do kuchni. Nie było nikogo innego niż bruneta którego poszukiwałam. Stał nad zastawionym stołem. Spojrzałam na niego pytająco
- Zapraszam na śniadanie - powiedział odsuwając mi krzesło, usiadłam na nie a chłopak usiadł naprzeciw mnie
- dziękuję - powiedziałam siadając - ty nie jesz?
- nie jestem głodny
- oj no dawaj - powiedziałam wstając
- Els siadaj - powiedział zastawiając mi drogę
- dobrze - wzięłam talerz i usiadłam obok Louis'a - jak ty nie chcesz jeść to ci w tym pomogę - powiedziałam uśmiechając się
- ale ja nie jestem głodny - powiedział siadając obok mnie
- no wsuwaj - powiedziałam nabierając na widelec jajecznicy
- Els nie
- Louis - zaczęłam zbliżać widelec do jego ust uśmiechając się - za mamusię
- Eleanor nie
- Louis - powiedziałam podnosząc jedną brew
- no dobrze - otworzył usta i zjadł grzecznie
- no i widzisz bolało ?
- nie - powiedział uśmiechając się z małym grymasem na twarzy. Kilkanaście minut później śniadanie było zjedzone a naczynia pozmywane
- Louis co powiesz na to żebym spędziła z tobą cały dzień w ramach rekompensaty za uratowanie mnie?
- odpowiada mi to ale wolałbym żebyś spędziła ze mną dzień od tak a nie w ramach rekompensaty
- okej to co powiesz Louis'ie na spędzenie dnia z nową koleżanką?
- zgadzam się - powiedział uśmiechnięty
- dasz mi 5 minut muszę się przebrać
- ok śpiesz się piękna bo dzień długi nie jest - w odpowiedzi zaśmiałam się i biegiem udałam się do mojego pokoju gdzie w szybkim tempie znalazłam wygodne ubrania. Rozpuściłam moje kręcące się włosy i wyszłam do chłopaka który przeglądał mój album ze zdjęciami
- Louis co ty robisz?- powiedziałam a chłopak się przestraszył i upuścił album
- Emmm nic - powiedział podnosząc go i odkładając na swoje miejsce
- może już iść - uśmiechnęłam się i wyszliśmy z mieszkania. Zaczęliśmy bez sensu tułać się po mieście rozmawiając o wszystkim, naszej przeszłości, pracy i rodzinie. Nasze nogi po dłuższym spacerze zaprowadziły nas do parku, po drodze kupiliśmy obważanki a więc poszliśmy nakarmić kaczki świetnie się przy tym bawiąc, udaliśmy się także na lody, ja twardo trzymałam się tych w rożkach a Louis na patyku, kupiliśmy a dokładnie Louis kupił nam nasze ulubione i zaczęliśmy błądzić po parku
- Louis może wracajmy już? - powiedziałam ponieważ nie lubię za dużo chodzić niestety jestem leniwą osobą która najchętniej przesiedziała by całe życie w swoim łóżku
- dobrze chodźmy - ruszyliśmy w kierunku ulicy na której mieszkam lecz nie było nam dane wrócić spokojnie do domu, po drodze złapali nas mężczyźni z aparatami i zaczęli robić nam zdjęcia
- Louis ? -powiedziałam spoglądając zza okularów słonecznych na chłopaka
- nie reaguj po prostu idź
- dobrze - powiedziałam po czym zaczęłam iść jak gdyby nigdy nic. Po dłuższym śledzeniu mężczyźni zostawili nas w spokoju
- przepraszam - powiedział gdy dochodziliśmy pod kamienicę w której mieszkam
- nic się nie stało to nie twoja wina Lou - powiedziałam kładąc rękę na ramieniu chłopaka - tak to jest jak jest się sławnym to nic złego oni tak samo jak ty próbują zarobić pieniądze może czyimś kosztem ale taki mają zawód - mówiąc to uśmiechałam się, chłopak odpowiedział uśmiechem - no nic muszę już iść bo Lucy i Corin mnie powieszą że je dzisiaj cały dzień olewałam
- jasne uciekaj - powiedział otwierając mi drzwi
- dziękuję - powiedziałam po czym cmoknęłam go w policzek i zniknęłam na zawiłych schodach klatki schodowej. Weszłam do mieszkania, powiedziałam przyjaciółkom " cześć " i weszłam do pokoju pio czym udałam się do okna by zobaczyć oddalającego się Louis'a. Gdy zniknął z zasięgu wzroku, poszłam do łazienki umyłam się, przebrałam a następnie wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko z gigantycznym uśmiechem, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam ...
_______________________
I co sądzicie o 004 ?
Mi się prywatnie podoba i to strasznie mam zaciesz na pół ryjca ^^
Mam nadzieję że pod tym rozdziałem także pojawią się jakieś komentarze bo naprawdę miło czyta się komentarze od czytelników ;*
sobota, 9 czerwca 2012
003
Na widowni siedział Louis, Harry i jakichś 3 innych chłopaków. Nie zareagowałam na to tylko po prostu szłam tak jak było w planie. Gdy weszłam za kulisy dopiero teraz mogłam wyrazić jakieś emocje, w tłumie ludzi ujrzałam przyjaciółki które czekały na mnie
- Lucy ! Corin ! co tu robią Harry i Louis ?!
- no bo oni są z boysbandu ONE DIRECTION i zostali zaproszeni ! - oświeciła mnie Corin
- no i jak zwykle się wygłupię ! - powiedziałam siadając
- nie wygłupisz się znasz ich muzykę !
- niby skąd !
- a pamiętasz piosenkę którą słuchałaś dzień i noc bo usłyszałaś ją w Tesco ?
- którą?
- Baby you light up - zaczęła nucić przyjaciółka
- to ich?!
- nooooo
- a kurwa ! czyli aż taka głupia nie jestem - zaczęłam się śmiać sama z siebie, chwilę później przyszła makijażystka by zmyć ze mnie tę tapetę a następnie pociągnęła moje rzęsy tuszem bym nie wyglądała jak jakiś menel. Później założyłam komplet wcześniej przeze mnie wybrany i udałam się na bankiet. Pełno projektantów czyli im lepiej się zaprezentowałyśmy tym więcej propozycji kontraktu. Ruszyłam więc w tłum ludzi z Lucy i Corin przy boku, rozmawiałyśmy z jakimiś osobami, co chwila przewijała nam się jakaś nowa twarz otrzymałam nawet propozycję występu na targach mody, umówiłam z kobietą która mi to zaproponowała datę i stanęłyśmy na boku by móc nacieszyć się tym iż znów udało mi się znaleźć jakąś pracę. Po chwili Lucy i Corin zniknęły mi z pola widoku gdy pisałam Kevinowi sms-a. Zaczęłam je szukać lecz na daremno. Stanęłam ponownie na miejscu gdzie się rozdzieliłyśmy i ktoś wręcz wykrzyczał mi do ucha cześć
- hej i nie musisz się tak wydzierać - powiedziałam do osobnika zakrywając ucho do którego krzyknął
- ojj nie gniewaj się - powiedział Harry
- ok już się nie gniewam - zaśmiałam się pod nosem, za Harrym przyszedł także Louis i reszta zespołu
- Hej - przywitał się Louis miśkiem - poznaj Liam, Zayn i Niall - uścisnęłam każdemu rękę mówiąc " miło poznać "
- ja jestem Eleanor a moje 2 przyjaciółki niedawno mnie olały - powiedziałam z złośliwym uśmieszkiem gdy dziewczyny podeszły do mnie
- Ojj Els nie gniewaj się
- przed chwilą to samo mówił Harry - reszta się zaśmiała a Niall i Zayn coś szeptali sobie na ucho - ejj co na ucho to kłamstwo - powiedziałam wytykając im język
- hehh a skąd wiesz o czym gadamy - powiedział Zayn - poruszając brwiami
- nie muszę wiedzieć o czym mówicie wystarczy że ciągle gapisz się z Niall'em na Lucy i Corin - wszyscy prócz owej 2 zaśmiali się głośno. Po chwili podeszła do mnie jakaś kobieta i powiedziała że wszyscy się o mnie wypytują a ja się chowam za przyjaciółmi. Złapała mnie za rękę i wciągnęła w tłum gości. Znów zaczęłam być rozchwytywana przez projektantów którzy chwalili moją figurę czy profesjonalną postawę na wybiegu. Co chwila ktoś się przepychał więc co jak co ale niekulturalnie zostałam wypchnięta w okolice tylnego wyjścia. Skorzystałam z okazji i wyszłam zapalić papierosa niestety nie potrafię rzucić nałogu w tym temacie jestem słaba. Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów i zapalniczkę. Odpaliłam jednego i odprężyłam się oddając się nałogowi
- Modelka nie powinna palić - usłyszałam niski męski głos i ujrzałam sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Zbliżał się do mnie a ja z każdym jego krokiem byłam coraz bardziej wystraszona. Po chwili ujrzałam jego twarz i uspokoiłam się. Podszedł do mnie projektant dla którego dzisiaj pracowałam
- Nieźle się spisałaś - powiedział opierając się o ścianę obok mnie
- dziękuję - powiedziałam rzucając papierosa na ziemie i przydeptując go. Następnie ruszyłam do drzwi by wrócić do tłumu ludzi, otwierałam drzwi lecz mężczyzna złapał mnie za rękę
- ale wynagrodzenie które otrzymałaś było większe niż dostały inne modelki
- dziękuję - powiedziałam skrępowana sytuacją, jedyną rzeczą jakiej pragnęłam to znaleźć się w tym tłumie ludzi od którego niedawno uciekałam
- musisz teraz odpracować nadwyżkę - powiedział przyciągając mnie do siebie, starałam nie pokazać po sobie że się go boję
- słucham ? - powiedziałam oburzonym tonem
- to samo co słyszałaś kochana - powiedział po czym zbliżył się do mnie i rozerwał koszulę którą miałam na sobie, wtedy spanikowałam i zaczęłam się wyrywać z czego mężczyzna czerpał przyjemność, krzyczałam o pomoc lecz nikt nie przychodził, zero nic. Zaczął dobierać się do moich spodni lecz ktoś otworzył drzwi z budynku. Sprawca puścił mnie przez co przewróciłam się, nie widziałam twarzy wybawiciela ale wiedziałam że będę mu wdzięczna do końca życia, zaczął bić mężczyznę, ten starał się bronić lecz nie wychodziło mu to. Z budynku wyszła następna osoba i starała się odciągnąć mojego wybawce od projektanta. Gdy ten się uspokoił złapał go za marynarkę i wszedł do środka. Mój wybawiciel się obrócił w moją stronę i ujrzałam wręcz czerwoną ze zdenerwowania twarz Louis'a. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać a następnie zarzucił mi swoją Marynarkę na ramiona
- chodź idziemy stąd - powiedział prowadząc mnie do swojego auta, byłam przerażona przed chwilą mogłabym być już zgwałcona gdyby nie on ! Uratował mnie! - jesteś cała roztrzęsiona ten skurwiel pożałuje tego co zrobił - powiedział przytulając mnie po czym otworzył mi drzwi z samochodu i pomógł wsiąść do niego. Zamknął drzwi i sam zajął miejsce kierowcy. Samochód ruszył i w przeciągu 15 minut byliśmy już pod moim domem. Chłopak obiegł samochód naokoło i otworzył mi drzwi, następnie pomógł mi wyjść z niego, załączył alarm i poszliśmy do mojego mieszkania, otworzyłam drzwi i chciałam iść po coś do picia lecz Louis nie pozwolił mi sam pobiegł nastawić wodę na herbatę, więc udałam się do mojego pokoju a następnie do łazienki by wziąć prysznic. Gdy wyszłam z niej założyłam spodnie z dresu i bluzkę z napisem " hug me " - to była moja pidżama. Usiadłam na łóżku a po chwili po zapukaniu do drzwi wszedł i usiadł obok mnie. Podciągnęłam kolana pod brodę a chłopak przytulił mnie, sama nie pamiętam kiedy zasnęłam ...
________________________________________
No i tak oto napisałam 3 rozdział
podoba się?
liczę na wasz komentarz ;***
Już niedługo pojawi się następny rozdział mojego 1 opowiadania
- Lucy ! Corin ! co tu robią Harry i Louis ?!
- no bo oni są z boysbandu ONE DIRECTION i zostali zaproszeni ! - oświeciła mnie Corin
- no i jak zwykle się wygłupię ! - powiedziałam siadając
- nie wygłupisz się znasz ich muzykę !
- niby skąd !
- a pamiętasz piosenkę którą słuchałaś dzień i noc bo usłyszałaś ją w Tesco ?
- którą?
- Baby you light up - zaczęła nucić przyjaciółka
- to ich?!
- nooooo
- a kurwa ! czyli aż taka głupia nie jestem - zaczęłam się śmiać sama z siebie, chwilę później przyszła makijażystka by zmyć ze mnie tę tapetę a następnie pociągnęła moje rzęsy tuszem bym nie wyglądała jak jakiś menel. Później założyłam komplet wcześniej przeze mnie wybrany i udałam się na bankiet. Pełno projektantów czyli im lepiej się zaprezentowałyśmy tym więcej propozycji kontraktu. Ruszyłam więc w tłum ludzi z Lucy i Corin przy boku, rozmawiałyśmy z jakimiś osobami, co chwila przewijała nam się jakaś nowa twarz otrzymałam nawet propozycję występu na targach mody, umówiłam z kobietą która mi to zaproponowała datę i stanęłyśmy na boku by móc nacieszyć się tym iż znów udało mi się znaleźć jakąś pracę. Po chwili Lucy i Corin zniknęły mi z pola widoku gdy pisałam Kevinowi sms-a. Zaczęłam je szukać lecz na daremno. Stanęłam ponownie na miejscu gdzie się rozdzieliłyśmy i ktoś wręcz wykrzyczał mi do ucha cześć
- hej i nie musisz się tak wydzierać - powiedziałam do osobnika zakrywając ucho do którego krzyknął
- ojj nie gniewaj się - powiedział Harry
- ok już się nie gniewam - zaśmiałam się pod nosem, za Harrym przyszedł także Louis i reszta zespołu
- Hej - przywitał się Louis miśkiem - poznaj Liam, Zayn i Niall - uścisnęłam każdemu rękę mówiąc " miło poznać "
- ja jestem Eleanor a moje 2 przyjaciółki niedawno mnie olały - powiedziałam z złośliwym uśmieszkiem gdy dziewczyny podeszły do mnie
- Ojj Els nie gniewaj się
- przed chwilą to samo mówił Harry - reszta się zaśmiała a Niall i Zayn coś szeptali sobie na ucho - ejj co na ucho to kłamstwo - powiedziałam wytykając im język
- hehh a skąd wiesz o czym gadamy - powiedział Zayn - poruszając brwiami
- nie muszę wiedzieć o czym mówicie wystarczy że ciągle gapisz się z Niall'em na Lucy i Corin - wszyscy prócz owej 2 zaśmiali się głośno. Po chwili podeszła do mnie jakaś kobieta i powiedziała że wszyscy się o mnie wypytują a ja się chowam za przyjaciółmi. Złapała mnie za rękę i wciągnęła w tłum gości. Znów zaczęłam być rozchwytywana przez projektantów którzy chwalili moją figurę czy profesjonalną postawę na wybiegu. Co chwila ktoś się przepychał więc co jak co ale niekulturalnie zostałam wypchnięta w okolice tylnego wyjścia. Skorzystałam z okazji i wyszłam zapalić papierosa niestety nie potrafię rzucić nałogu w tym temacie jestem słaba. Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów i zapalniczkę. Odpaliłam jednego i odprężyłam się oddając się nałogowi
- Modelka nie powinna palić - usłyszałam niski męski głos i ujrzałam sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Zbliżał się do mnie a ja z każdym jego krokiem byłam coraz bardziej wystraszona. Po chwili ujrzałam jego twarz i uspokoiłam się. Podszedł do mnie projektant dla którego dzisiaj pracowałam
- Nieźle się spisałaś - powiedział opierając się o ścianę obok mnie
- dziękuję - powiedziałam rzucając papierosa na ziemie i przydeptując go. Następnie ruszyłam do drzwi by wrócić do tłumu ludzi, otwierałam drzwi lecz mężczyzna złapał mnie za rękę
- ale wynagrodzenie które otrzymałaś było większe niż dostały inne modelki
- dziękuję - powiedziałam skrępowana sytuacją, jedyną rzeczą jakiej pragnęłam to znaleźć się w tym tłumie ludzi od którego niedawno uciekałam
- musisz teraz odpracować nadwyżkę - powiedział przyciągając mnie do siebie, starałam nie pokazać po sobie że się go boję
- słucham ? - powiedziałam oburzonym tonem
- to samo co słyszałaś kochana - powiedział po czym zbliżył się do mnie i rozerwał koszulę którą miałam na sobie, wtedy spanikowałam i zaczęłam się wyrywać z czego mężczyzna czerpał przyjemność, krzyczałam o pomoc lecz nikt nie przychodził, zero nic. Zaczął dobierać się do moich spodni lecz ktoś otworzył drzwi z budynku. Sprawca puścił mnie przez co przewróciłam się, nie widziałam twarzy wybawiciela ale wiedziałam że będę mu wdzięczna do końca życia, zaczął bić mężczyznę, ten starał się bronić lecz nie wychodziło mu to. Z budynku wyszła następna osoba i starała się odciągnąć mojego wybawce od projektanta. Gdy ten się uspokoił złapał go za marynarkę i wszedł do środka. Mój wybawiciel się obrócił w moją stronę i ujrzałam wręcz czerwoną ze zdenerwowania twarz Louis'a. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać a następnie zarzucił mi swoją Marynarkę na ramiona
- chodź idziemy stąd - powiedział prowadząc mnie do swojego auta, byłam przerażona przed chwilą mogłabym być już zgwałcona gdyby nie on ! Uratował mnie! - jesteś cała roztrzęsiona ten skurwiel pożałuje tego co zrobił - powiedział przytulając mnie po czym otworzył mi drzwi z samochodu i pomógł wsiąść do niego. Zamknął drzwi i sam zajął miejsce kierowcy. Samochód ruszył i w przeciągu 15 minut byliśmy już pod moim domem. Chłopak obiegł samochód naokoło i otworzył mi drzwi, następnie pomógł mi wyjść z niego, załączył alarm i poszliśmy do mojego mieszkania, otworzyłam drzwi i chciałam iść po coś do picia lecz Louis nie pozwolił mi sam pobiegł nastawić wodę na herbatę, więc udałam się do mojego pokoju a następnie do łazienki by wziąć prysznic. Gdy wyszłam z niej założyłam spodnie z dresu i bluzkę z napisem " hug me " - to była moja pidżama. Usiadłam na łóżku a po chwili po zapukaniu do drzwi wszedł i usiadł obok mnie. Podciągnęłam kolana pod brodę a chłopak przytulił mnie, sama nie pamiętam kiedy zasnęłam ...
________________________________________
No i tak oto napisałam 3 rozdział
podoba się?
liczę na wasz komentarz ;***
Już niedługo pojawi się następny rozdział mojego 1 opowiadania
czwartek, 7 czerwca 2012
002
Po dłuższych przygotowaniach byłam już gotowa tak jak przyjaciółki zostało nam tylko czekać aż Kevin po nas przyjedzie. I tak jak się spodziewałyśmy zjawił się u nas po 5 minutach
- Witaj aniele - uśmiechnęłam się do przyjaciela
- Witaj piękna - odpowiedział mi i przytulił mnie i dziewczyny, po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do klubu. Nie minęło 15 minut a już byliśmy od jakimś klubem którego nazwy nie pamiętam. pełno ludzi głośna muzyka i w tle zapach alkoholu.- Upije się dziś w trupa- pomyślałam i ruszyłam z przyjaciółmi w tłum tańczących ludzi by przedostać się do baru. przy barze zamówiliśmy kilka drinków i ruszyliśmy do stolików i na całe nasze szczęście był wolny kącik z kanapami. A więc rzuciliśmy się na kanapę i zaczęliśmy świetną zabawę . Zaczęliśmy się wygłupiać, pić i śmiać z byle czego. Lucy , Corin i Kevin co chwila tańczyli ze mną lub z kimś innym. Po dłuższym czasie wróciłam do stolika i czekałam na przyjaciół. Po pewnym czasie Corin zbliżała się w moim kierunku z 2 osobnikami płci męskiej
- Eleanor poznaj Harrego i jego przyjaciela Louis'a
- Miło mi - podałam rękę Harremu z uśmiechem lecz gdy podawałam rękę Louis'owi zastanowiło mnie skąd go znam
- My się już znamy - powiedział chłopak a ja wciąż stałam z wielkim znakiem zapytania na twarzy - MilkShakeCity
- aaa - i teraz zorientowałam się iż był to ten chłopak który postawił mi i moim przyjaciółkom shake'i - już wiem skąd cię pamiętam jeszcze raz dziękuję za shake'i nie trzeba było - powiedziałam uśmiechając się do niego, po chwili dołączyli do nas Kev i Lucy. Kevin jak to Kevin od razu objął mnie ramieniem
- Wy jesteście parą? - powiedział Harry, spojrzałam na Kevina a ten na mnie po czym wybuchnęliśmy śmiechem
- Przyjaciółmi - sprostowałam
- ahaaaaa- powiedział po dłuższy zamyśleniu Harry . ( Anne musiałam dodać ten wolny tok myślenia Hazzy) Zabawa była zajebista ciągle z kimś tańczyłam a Louis który nie pałał wcześniej do Kevina sympatią zaczął z nim rozmawiać jakby znali się od wielu lat. Około 3 w nocy zmęczeni harcami na parkiecie ruszyliśmy do domu, nogi tak strasznie mnie bolały że musiałam ściągnąć buty, więc oparłam się o murek i zaczęłam je ściągać
- co ty robisz ? - spytał się mnie Louis
- ściągam buty jak widać - powiedziałam uśmiechając się
- trzeba było powiedzieć że nogi cię bolą
- ale Louis po co mam wszystkim o tym mówić a tym bardziej tobie ? - spytałam chłopaka zdezorientowana zaistniałą sytuacją
- bo pomógł bym ci
- niby jak ? - powiedziałam do chłopaka a ten podszedł do mnie i obróci się tyłem
- wskakuj - powiedział śmiejąc się
- ale Louis jestem ciężka
- a tam gadasz wskakuj no - wciąż upierał się
- no dobra - założyłam buty spowrotem i wskoczyłam chłopakowi na barana. Przyjaciele widząc to zaczęli się śmiać a Harry zaczął coś gadać pod nosem że zabieram mu chłopaka, nie chciałam drążyć tematu więc nie zareagowałam na jego słowa. Po 30 minutowym spacerze ( ponieważ Kevin był nieźle wstawiony ) dotarliśmy pod moje i dziewczyn mieszkanie
- No to tutaj panowie - powiedziała Lucy
- a więc musimy się pożegnać - powiedziała Corin a ja zeskoczyłam z pleców Louis'a
- dziękuję za podwózkę - powiedziałam wyciągając w stronę Louis'a rękę nie byłam jeszcze gotowa aby żegnać się z nimi miśkiem
- nie ma za co - powiedział ściskając moją dłoń lecz gdy puszczał zostawił mi karteczkę, nie zareagowałam niczym innym jak uśmiechem by nie zdemaskować chłopaka widać że nie chciał aby inni o tym wiedzieli. Pożegnałam się tak samo z Harry tylko on nie zostawił mi ( na szczęście ) żadnego liściku a następnie tulaskiem z moim braciszkiem. Dziewczyny postąpiły tak samo i wróciłyśmy do mieszkania. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w pidżamę i poszłam spać
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadając do mojego pokoju, dzień jak każdy inny ale jednak nie taki sam. Dzisiaj miałam pokaz 2 już w swojej karierze, jestem tak tym podekscytowana że nie pamiętam nawet czyj ten pokaz jest wiem tylko że mam być tam półnaga w jakiejś strasznie skąpej niebieskiej sukience i bardzo mocnym makijażu. Pokaz jest o 20 a muszę się stawić o 16. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na zegarek 12:56. No to dzisiaj pospałaś sobie dziewczyno!. Wstałam i udałam się do kuchni w której kaca leczyły Lucy i Corin
- Ojj widać że wczoraj wypiłyście
- Els proszę cię ciszej i nie szczyć się tak tym że masz mocną głowę
- ja nic nie mówię - powiedziałam podnosząc ręce i ruszając w stronę lodówki by naszykować sobie śniadanio-obiad. Były nim płatki bo tylko na nie miałam ochotę, zjadłam aż 2 miski następnie ruszyłam do swojego pokoju. Włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać swoje konta na portalach społecznościowych nie było ich dużo Facebook i MySpace. Na innych portalach jakoś nie miałam ochoty zakładać kont choć nie raz mówiono mi bym założyła konto na tumblr lub twitter'ze . Ale szczerze po co mi to wystarczą mi 2 konta no i e-mail. Ze wszystkimi ważnymi osobami mam kontakt telefoniczny więc po co mi zakładać miliony kont i codziennie musieć oglądać czy dostałam jakąś wiadomość. Gdy stwierdziłam że nic ciekawego nie mam już do oglądania ubrałam się w dres i postanowiłam iść na spacer, dziewczyny nie miały nic przeciwko więc założyłam vans'y i ruszyłam do parku. Po drodze zaopatrzyłam się w 2 gałki lodów miętowych, uwielbiam ich smak jest taki orzeźwiający nic dodać nic ująć. Po dłuższym spacerze wróciłam do domu, spojrzałam na zegarek 15:11. Wzięłam jeszcze szybki prysznic i wybiegłam z domu by złapać taksówkę. po 5 minutach udało się i w przeciągu 20 minut znalazłam się przed budynkiem gdzie miał się odzywać pokaz. Przez budynkiem stały Alex i Rose koleżanki z którymi dzisiaj miałam pokaz
- Hej dziewczyny czemu tu stoicie ? - powiedziałam podchodząc do nich po czym cmoknęłam każda w policzek
- Czekamy na Kevina bo nie wiemy gdzie mamy się dokładnie udać - powiedziała Rose
- Chodźcie dziewczyny ja wiem gdzie mamy iść - powiedziałam łapiąc koleżanki pod rękę i po chwili doszłyśmy do naszych garderób. Punktualnie o 16 przyszli po nas jacyś mężczyźni i kazali się przebrać bo przed nami kilka godzin prób. A więc zostałam przyodziana w skąpą sukienkę i mega-wysokie szpilki, miały z dobre 22 cm! poszłyśmy za kulisy wybiegu i jakiś mężczyzna bitą godzinę nam tłumaczył jak mamy się poruszać gdzie patrzeć jak długie kroki stawiać itp. Następnie miałyśmy 2 godzinną próbę, chodziłyśmy jedna za drugą w odstępach 2,5 metra i żadna nie mogła przyśpieszyć czy zwolnić kroku oczywiście zdarzało nam się to co było karane różnymi krzykami i niecenzuralnymi słowami. Lecz po upływie 2 godzin zostałyśmy oddane w ręce makijażystek i fryzjerek
- Eleanor na wybieg już - mężczyzna wykrzyczał dane słowa a ja ruszyłam tuż za Victorią która szła przede mną. Weszłam na wybieg i głęboko oddychałam moja mina nie miała wyrazu jak nam kazano, szłam równo tak jak nam kazano. Doszłam do końca wybiegu spojrzałam na prawo, lewo. Gdy obróciłam się w lewo widok mnie zszokował lecz nie dałam po sobie tego poznać albowiem osoba która siedziała na widowni wręcz zszokowała mnie swoją obecnością a był to ....
____________________________________________________
Jak myślicie kto siedział na widowni ?
Podoba wam się to opowiadanie?
I jak myślicie co będzie dalej ?
____________________________________________________
Czekam na waszą opinie w komentarzach
Do następnego ;***
- Witaj aniele - uśmiechnęłam się do przyjaciela
- Witaj piękna - odpowiedział mi i przytulił mnie i dziewczyny, po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do klubu. Nie minęło 15 minut a już byliśmy od jakimś klubem którego nazwy nie pamiętam. pełno ludzi głośna muzyka i w tle zapach alkoholu.- Upije się dziś w trupa- pomyślałam i ruszyłam z przyjaciółmi w tłum tańczących ludzi by przedostać się do baru. przy barze zamówiliśmy kilka drinków i ruszyliśmy do stolików i na całe nasze szczęście był wolny kącik z kanapami. A więc rzuciliśmy się na kanapę i zaczęliśmy świetną zabawę . Zaczęliśmy się wygłupiać, pić i śmiać z byle czego. Lucy , Corin i Kevin co chwila tańczyli ze mną lub z kimś innym. Po dłuższym czasie wróciłam do stolika i czekałam na przyjaciół. Po pewnym czasie Corin zbliżała się w moim kierunku z 2 osobnikami płci męskiej
- Eleanor poznaj Harrego i jego przyjaciela Louis'a
- Miło mi - podałam rękę Harremu z uśmiechem lecz gdy podawałam rękę Louis'owi zastanowiło mnie skąd go znam
- My się już znamy - powiedział chłopak a ja wciąż stałam z wielkim znakiem zapytania na twarzy - MilkShakeCity
- aaa - i teraz zorientowałam się iż był to ten chłopak który postawił mi i moim przyjaciółkom shake'i - już wiem skąd cię pamiętam jeszcze raz dziękuję za shake'i nie trzeba było - powiedziałam uśmiechając się do niego, po chwili dołączyli do nas Kev i Lucy. Kevin jak to Kevin od razu objął mnie ramieniem
- Wy jesteście parą? - powiedział Harry, spojrzałam na Kevina a ten na mnie po czym wybuchnęliśmy śmiechem
- Przyjaciółmi - sprostowałam
- ahaaaaa- powiedział po dłuższy zamyśleniu Harry . ( Anne musiałam dodać ten wolny tok myślenia Hazzy) Zabawa była zajebista ciągle z kimś tańczyłam a Louis który nie pałał wcześniej do Kevina sympatią zaczął z nim rozmawiać jakby znali się od wielu lat. Około 3 w nocy zmęczeni harcami na parkiecie ruszyliśmy do domu, nogi tak strasznie mnie bolały że musiałam ściągnąć buty, więc oparłam się o murek i zaczęłam je ściągać
- co ty robisz ? - spytał się mnie Louis
- ściągam buty jak widać - powiedziałam uśmiechając się
- trzeba było powiedzieć że nogi cię bolą
- ale Louis po co mam wszystkim o tym mówić a tym bardziej tobie ? - spytałam chłopaka zdezorientowana zaistniałą sytuacją
- bo pomógł bym ci
- niby jak ? - powiedziałam do chłopaka a ten podszedł do mnie i obróci się tyłem
- wskakuj - powiedział śmiejąc się
- ale Louis jestem ciężka
- a tam gadasz wskakuj no - wciąż upierał się
- no dobra - założyłam buty spowrotem i wskoczyłam chłopakowi na barana. Przyjaciele widząc to zaczęli się śmiać a Harry zaczął coś gadać pod nosem że zabieram mu chłopaka, nie chciałam drążyć tematu więc nie zareagowałam na jego słowa. Po 30 minutowym spacerze ( ponieważ Kevin był nieźle wstawiony ) dotarliśmy pod moje i dziewczyn mieszkanie
- No to tutaj panowie - powiedziała Lucy
- a więc musimy się pożegnać - powiedziała Corin a ja zeskoczyłam z pleców Louis'a
- dziękuję za podwózkę - powiedziałam wyciągając w stronę Louis'a rękę nie byłam jeszcze gotowa aby żegnać się z nimi miśkiem
- nie ma za co - powiedział ściskając moją dłoń lecz gdy puszczał zostawił mi karteczkę, nie zareagowałam niczym innym jak uśmiechem by nie zdemaskować chłopaka widać że nie chciał aby inni o tym wiedzieli. Pożegnałam się tak samo z Harry tylko on nie zostawił mi ( na szczęście ) żadnego liściku a następnie tulaskiem z moim braciszkiem. Dziewczyny postąpiły tak samo i wróciłyśmy do mieszkania. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w pidżamę i poszłam spać
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadając do mojego pokoju, dzień jak każdy inny ale jednak nie taki sam. Dzisiaj miałam pokaz 2 już w swojej karierze, jestem tak tym podekscytowana że nie pamiętam nawet czyj ten pokaz jest wiem tylko że mam być tam półnaga w jakiejś strasznie skąpej niebieskiej sukience i bardzo mocnym makijażu. Pokaz jest o 20 a muszę się stawić o 16. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na zegarek 12:56. No to dzisiaj pospałaś sobie dziewczyno!. Wstałam i udałam się do kuchni w której kaca leczyły Lucy i Corin
- Ojj widać że wczoraj wypiłyście
- Els proszę cię ciszej i nie szczyć się tak tym że masz mocną głowę
- ja nic nie mówię - powiedziałam podnosząc ręce i ruszając w stronę lodówki by naszykować sobie śniadanio-obiad. Były nim płatki bo tylko na nie miałam ochotę, zjadłam aż 2 miski następnie ruszyłam do swojego pokoju. Włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać swoje konta na portalach społecznościowych nie było ich dużo Facebook i MySpace. Na innych portalach jakoś nie miałam ochoty zakładać kont choć nie raz mówiono mi bym założyła konto na tumblr lub twitter'ze . Ale szczerze po co mi to wystarczą mi 2 konta no i e-mail. Ze wszystkimi ważnymi osobami mam kontakt telefoniczny więc po co mi zakładać miliony kont i codziennie musieć oglądać czy dostałam jakąś wiadomość. Gdy stwierdziłam że nic ciekawego nie mam już do oglądania ubrałam się w dres i postanowiłam iść na spacer, dziewczyny nie miały nic przeciwko więc założyłam vans'y i ruszyłam do parku. Po drodze zaopatrzyłam się w 2 gałki lodów miętowych, uwielbiam ich smak jest taki orzeźwiający nic dodać nic ująć. Po dłuższym spacerze wróciłam do domu, spojrzałam na zegarek 15:11. Wzięłam jeszcze szybki prysznic i wybiegłam z domu by złapać taksówkę. po 5 minutach udało się i w przeciągu 20 minut znalazłam się przed budynkiem gdzie miał się odzywać pokaz. Przez budynkiem stały Alex i Rose koleżanki z którymi dzisiaj miałam pokaz
- Hej dziewczyny czemu tu stoicie ? - powiedziałam podchodząc do nich po czym cmoknęłam każda w policzek
- Czekamy na Kevina bo nie wiemy gdzie mamy się dokładnie udać - powiedziała Rose
- Chodźcie dziewczyny ja wiem gdzie mamy iść - powiedziałam łapiąc koleżanki pod rękę i po chwili doszłyśmy do naszych garderób. Punktualnie o 16 przyszli po nas jacyś mężczyźni i kazali się przebrać bo przed nami kilka godzin prób. A więc zostałam przyodziana w skąpą sukienkę i mega-wysokie szpilki, miały z dobre 22 cm! poszłyśmy za kulisy wybiegu i jakiś mężczyzna bitą godzinę nam tłumaczył jak mamy się poruszać gdzie patrzeć jak długie kroki stawiać itp. Następnie miałyśmy 2 godzinną próbę, chodziłyśmy jedna za drugą w odstępach 2,5 metra i żadna nie mogła przyśpieszyć czy zwolnić kroku oczywiście zdarzało nam się to co było karane różnymi krzykami i niecenzuralnymi słowami. Lecz po upływie 2 godzin zostałyśmy oddane w ręce makijażystek i fryzjerek
- Eleanor na wybieg już - mężczyzna wykrzyczał dane słowa a ja ruszyłam tuż za Victorią która szła przede mną. Weszłam na wybieg i głęboko oddychałam moja mina nie miała wyrazu jak nam kazano, szłam równo tak jak nam kazano. Doszłam do końca wybiegu spojrzałam na prawo, lewo. Gdy obróciłam się w lewo widok mnie zszokował lecz nie dałam po sobie tego poznać albowiem osoba która siedziała na widowni wręcz zszokowała mnie swoją obecnością a był to ....
____________________________________________________
Jak myślicie kto siedział na widowni ?
Podoba wam się to opowiadanie?
I jak myślicie co będzie dalej ?
____________________________________________________
Czekam na waszą opinie w komentarzach
Do następnego ;***
wtorek, 5 czerwca 2012
001
- Obudź się śpiochu - Lucy i Corin skakały po moim łóżku jak wariatki a ja nie robiłam nic prócz zaciąganiem na siebie kołdry które one próbowały ze mnie zdjąć
- Dziewczyny jeszcze 5 minut!
- nie Els ! Teraz! Masz dzisiaj 19 urodziny i chcesz je przespać?! - wykrzyczała mi do ucha Corin a ja przykryłam głowę poduszką
- Dziewczyny z racji tego iż są dzisiaj moje urodziny dajcie mi najwspanialszy prezent świata ok ? -powiedziałam siadając
- No jaki księżniczko ? - powiedziała Lucy siadając obok mnie
- Dajcie się mi wyspać ! - krzyknęłam i znów moja głowa schowała się pod ciepłą poduszką a ciało oplotłam mięciutką kołdrą
- Nie ma mowy - powiedziała ciągnąc mnie na nogi ja zaś złapałam się ramy łóżka lecz Corin znała mój słaby punkt jakim były moje łaskotki i poczęstowała mnie sporą dawką śmiechu
- Dobra! Dobra już wstaje - powiedziałam wygrzebując się spod kołdry, dziewczyny złapały mnie za ręce bym nie wyrwała im się z powrotem do łóżka i zaprowadziły mnie do kuchni. W kuchni czekał na mnie Kev z mini tortem w ręku. Od progu mnie zatkało
- Ejjj no nie musieliście! - powiedziałam zasłaniając usta dłońmi
- Kończysz dzisiaj 19 lat więc musieliśmy - powiedział Kev podchodząc do mnie z tortem - a że nie mamy warunków do dzikich imprez tak jak w Manchesterze mieliśmy, zabieramy cię dziś do klubu i masz zakaz sprzeciwiania się ! - powiedział stanowczo przyjaciel - a teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - powiedział z gigantycznym uśmiechem na ustach
-a więęęęc .... - chciała bym w końcu trafić na tego jedynego - pomyślałam i zdmuchnęłam świeczki
- i co sobie pomyślałaś? - wypaliła Lucy gdy wszystkie świeczki zgasły
- A nie mogę powiedzieć bo się nie spełni - powiedziałam siadając do stołu na który został przed chwilką postawiony tort, złapałam za nóż bo jako solenizantka byłam wręcz zmuszona na pokrojenie go w kawałki. Następnie nałożyłam przyjaciołom po 1 kawałku i tak oto nasza 4 miała bardzo kaloryczne śniadanie. Wstaliśmy od stołu i poszłam umyć naczynia lecz naczynia z rąk niemalże wyrwała mi Lucy
- Ty masz dzisiaj urodziny idź się ubrać bo za 20 minut idziemy na urodzinowe zakupy
- Ale Lu
- nie ma żadnego "ale" idziesz czy ci się to podoba czy nie - nie miałam innego wyboru jak tylko iść do pokoju, oporządzić i przebrać. Gdy byłam gotowa, ruszyłam do przyjaciół i zaczęła się ta katorga związana z przymuszonymi zakupami. Pomimo iż w dużej ilości sklepów nie byliśmy, byłam zmęczona, ale cóż się dziwić Wpuść Eleanor Calder do Zary czy Topshop'u a szybko stamtąd nie wyjdzie. po długich zakupach kupiłam czarną sukienkę z brązowym paskiem zapinanym na pasie i czarne Wedges'y. Przyjaciółki także kupiły po sukience a Kevin jak to on na początku stwierdził że poczeka na nas w MilkShakeCity. Ja tam go zmuszać nie będę jest facetem który nie przepada za sportem jakim jest Shopping
- Dziewczyny sądzę iż mamy wszystko - powiedziała Lucy po czym skierowaliśmy się do kasy i zapłaciłyśmy za swoje zakupy. Następnie udałyśmy się do MSC gdzie czekał na nas już przyjaciel
- Nie kupowałem wam nic bo nie wiedziałem za ile będziecie - powiedział Kev starając się wybronić
- nie ma sprawy ja dzisiaj wam dziewczyny stawiam - powiedziała uśmiechając się, postawiłam torby obok stolika i udałam się do kasy. Przede mną stały jakieś 2 osoby a za mną chłopak który ciągle się szczerzył jak głupi do sera. Przyznam było to dość denerwujące. W kącie zaś stały jakieś 2 nastolatki i co chwila szeptały tak bym usłyszała ich słowa typu " nawet na niego nie spojrzy ", " ona jest ślepa czy jak ?" bądź " boże z niego takie ciacho a za wygłodzonymi szkapami się ogląda ". Teksty wypowiadane przez owe dziewczyny były dość denerwujące ale nie zwracałam na to uwagi w końcu dziś moje 19 urodziny. Na reszcie przyszła moja kolej
- Dzień Dobry co podać ? - powiedziała ekspedientka na moje oko niewiele starsza ode mnie i w dodatku z burzą pięknych czerwonych włosów
- poproszę 2 waniliowe i 1 kokosowy - powiedziałam do ekspedientki z uśmiechem na ustach. po chwili na ladzie zjawiły się moje zamówienie
- płaci pani 15,50 - wyciągnęłam portfel z torebki lecz usłyszałam głos chłopaka który za mną stał
- ja stawiam - powiedział po czym wyciągnął pieniądze na ladę
- wiesz nie mogę tego przyjąć - powiedziałam lekko zmieszana
- ale ja nalegam - wyszczerzył idealnie białe ząbki a następnie położył rękę na mojej na znak bym schowała pieniądze którymi chciałam zapłacić. Nie chciała zrobić z siebie idiotki i zgodziłam się
- no dobrze dziękuję - powiedziałam podnosząc 3 plastikowe kubki z shake'am, po czym udałam się do stolika i usiadłam obok Kevina który objął mnie ramieniem. Chłopak który przed chwilą postawił mi shake'i zrobił się smutny a dziewczyny które stały w kącie podeszły do niego i zaczęły robić sobie z nim foty i prosić go autografy. Zrobiło mi się głupio bo może był sławny a ja nawet nie wiedziałam kim on jest no niestety bywa nie muszę wiedzieć kto jest sławny a kto nie
- Eleanor ? - z zamyślenia wyrwała mnie Corin
- tak ?
- kim był ten przystojniak który postawił ci i jakby nam shake'i ? - przyjaciółka poruszyła zabawnie brwiami na co ja uśmiechnęłam się jeszcze bardziej
- szczerze? to nie wiem - zaśmiałam się. Nawet nie zauważyłam gdy brunet opuścił lokal. Posiedzieliśmy jeszcze z 20 minut i ruszyliśmy się szykować do domu...
______________________________
A więc witam i dziękuję za wejścia i 5 komentarzy pod prologiem. to moje drugie opowiadanie ale to nie oznacza że 1 dobiega końca. Założyłam je ponieważ od 2 miesięcy męczył mnie pomysł z napisaniem opowiadania oczami Eleanor Calder którą ostatnio bardzo podziwiam za styl i sam byt.
Niedługo rozdział na 1 blogu a teraz zapraszam do komentowania tego ;**
Tu nie ma zasad co do komentarzy ale każdy komentarz ten miły czy też nie miły jest mile widziany ponieważ dzięki nim mogę się dowiedzieć co robię dobrze a co źle
_____________________________
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Prolog
16 lat tamu byłam 3 letnią kochaną przez rodziców dziewczynką, wszyscy mnie kochali i rozpieszczali.
Rodzice świata poza mną nie wiedzieli do pewnego dnia gdy ruszyli na drugi miesiąc miodowy.
Nie pamiętam ich głosu ale pamiętam ich wygląd i perfumy które do dziś chowam w swojej szafie wraz z sukienkami mamy.
Czasem je zkładam, tulę się do miękkiego materiału,wciągając do płuc słodkawy zapach wanilli, zapach mamy.
Szczupła brunetka o czekoladowych oczach i nieskazitelnej urodzie.
Wszyscy mówią, że jestem do niej podobna i szczerze mówiąc zgadzam się z tym, ale jeśli chodzi o charakter,
to odziedziczyłam go po ojcu, on był zawsze taki opanowany i skromny.
Babcia mówi ''wykapani rodzice''.
Brakuje mi ich, choć mam kochających dziadków, to przecież nic nie zastąpi mi biologicznych rodziców.
- Els chodź już siedzimy tu drugą godzinę - upomniała mnie Lucy wstająca z ławki
- Już już idę - powiedziałam również z niej wstając. Spojrzałam ostatni raz na nagrobek
" Jennifer i Christian Calder ".
Otarłam łzy które nie pierwszy raz napłynęły mi dziś do oczu i ruszyłam za przyjaciółmi do samochodu.
Rodzice świata poza mną nie wiedzieli do pewnego dnia gdy ruszyli na drugi miesiąc miodowy.
Nie pamiętam ich głosu ale pamiętam ich wygląd i perfumy które do dziś chowam w swojej szafie wraz z sukienkami mamy.
Czasem je zkładam, tulę się do miękkiego materiału,wciągając do płuc słodkawy zapach wanilli, zapach mamy.
Szczupła brunetka o czekoladowych oczach i nieskazitelnej urodzie.
Wszyscy mówią, że jestem do niej podobna i szczerze mówiąc zgadzam się z tym, ale jeśli chodzi o charakter,
to odziedziczyłam go po ojcu, on był zawsze taki opanowany i skromny.
Babcia mówi ''wykapani rodzice''.
Brakuje mi ich, choć mam kochających dziadków, to przecież nic nie zastąpi mi biologicznych rodziców.
- Els chodź już siedzimy tu drugą godzinę - upomniała mnie Lucy wstająca z ławki
- Już już idę - powiedziałam również z niej wstając. Spojrzałam ostatni raz na nagrobek
" Jennifer i Christian Calder ".
Otarłam łzy które nie pierwszy raz napłynęły mi dziś do oczu i ruszyłam za przyjaciółmi do samochodu.
________________________________________
Czy podoba wam się Prolog?
Pisałam go kilka razy a i tak mój pomysł na niego nie został zrealizowany
Mam nadzieję że wam się podoba ;)
Prolog przerobiony przez przyjaciółkę Olę. Tak teraz wygląda to o wiele lepiej ;**
Prolog przerobiony przez przyjaciółkę Olę. Tak teraz wygląda to o wiele lepiej ;**
Heroes
Eleanor Jane Calder - (16 07.1992r.) 19 letnia studenka Polityki i Socjologii na Uniwersytecie w Manchesterze. Bardzo wesoła i energiczna dziewczyna, która stara się żyć chwilą i niczego nie żałować. Została wychowana przez dziadków ponieważ w dzieciństwie jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Aktualnie mieszkanka Londynu, lecz wcześniej mieszkała w Doncaster z rodzicami a później u dziadków w Manchesterze. Pracuje jako modelka. Mieszka z 2 przyjaciółkami : Corin Mendler i Lucy White.
Corin Mendler (11.02.1993r.) i Lucy White (07.09.1991r.)- Przyjaciółki Eleanor które wychowały się wraz z nią w Manchesterze. Obecnie mieszkają w Londynie razem z Eleanor. Radosne dziewczyny które uwielbiają imprezy. Pomimo iż uwielbiają dobrą zabawę wiedzę kiedy przestać. Są bardzo opiekuńcze i kochają się jak siostry
Kevin Johnson (15.03.1990r.) - przyjaciel Eleanor, Corin i Lucy. Znają się od dziecka, zawsze był blisko z dziewczynami był ich "starszym bratem" czy "aniołem stróżem" jak nazywa go Eleanor. " Kev " jak go nazywają pracuje wraz z Els, jest ochroniarzem i bardzo często wspiera ją go ta jest na wybiegu.
Zayn Malik, Niall Horan, Harry Styles, Louis Tomlinson i Liam Payne - ich chyba nie trzeba przedstawiać. Razem dzięki programowi X-Factor tworzą prawdopodobnie najsłynniejszy na świecie Boysband ONE DIRECTION . Obecnie mieszkają w Londynie lecz każdy jest z innego miasta. Różne osobowości i upodobania ale łączy ich jedno miłość do muzyki .
Subskrybuj:
Posty (Atom)